poniedziałek, 2 stycznia 2017

10~baby nan sonman jabgo ja~


Padłam ciężko na łóżko, chowając twarz w poduszce. Czułam jak ciągle płonę, słysząc w głowie słowa TOP’a. Usiadłam gwałtownie. W pokoju panowała ciemność i cisza. Nagle zaczęłam szlochać. Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Czemu zaczęłam płakać? Wytarłam nos wierzchem dłoni.
-Głupi TOP – powiedziałam, pociągając nosem, po czym z bezradności zaczęłam uderzać pięścią w poduszkę. – GŁU-PI!
Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek, zatrzymując moje pięści. Z przerażeniem odskoczyłam do tyłu, przylegając do ściany. Spojrzałam się na czarną postać, mrugając parę razy. Nim zdążyłam pomyśleć, zaczęłam krzyczeć. Nagle intruz zakrył mi dłonią usta.
- Ci – szepnął mi tuż do ucha. – Twój ojciec mnie wpuścił. Chyba o mnie zapomniał albo po prostu zasnął. – usłyszałam nagle głos Ji Yonga. – Jeśli to drugie to lepiej dajmy mu spać, wygląda ostatnio na zapracowanego.
Zapaliłam szybko lampkę obok łóżka i zobaczyłam naburmuszonego Ji Yonga.
- Czemu wspomniałaś TOP’a? – zapytał. – Zrobił ci coś?
- Po co tu przyszedłeś? – zbyłam jego pytanie.
Chłopak westchnął, po czym usiadł obok mnie, opierając się plecami o ścianę.
- Odwiedzić cię? – powiedział niepewnie. – Zobaczyć cię, sprawdzić? Kurwa, sam nie wiem co tu robię.
Siedzieliśmy w ciszy. Mnie po prostu zatkało, nie spodziewałam się go tutaj ujrzeć. Za to on spokojnie położył swoją głowę na moim ramieniu i westchnął głośno.
- Ale jestem zmęczony – odparł cicho.
Wytarłam dłonią załzawione oczy i zerknęłam  na Ji Yonga. Zauważyłam jedynie jego czuprynę. Westchnęłam głośno, nie mając ochoty na kłótnie z nim.  Ji Yong nagle złapał mnie za rękę i złączył swoje palce z moimi.
- Płacz dalej – odchrząknął szybko – Każdy musi kiedyś się wypłakać.
Patrzyłam się na nasze złączone dłonie, którymi bawił się Ji Yong. Kciukiem głaskał mnie po zewnętrznej stronie dłoni.  Przeklęłam się w myślach za to, że nie byłam w stanie przerwać tej chwili.
- To zabawne, chłopaki przeważnie mówią dziewczynie, żeby nie płakała.
- Wystarczy, żebyś nie płakała z mojego powodu, to tyle – odparł wesoło.
- To chyba za późno, nie uważasz?
Zapadła cisza. Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Odwróciłam głowę, nie chcąc by Ji Yong zobaczył jak bardzo mnie to wciąż boli.
- Ka Na, ja… - zaczął, podnosząc głowę z mojego ramienia. Ścisnęłam szybko jego dłoń.
- Nic nie mów – szepnęłam.
Zamilkł, ale nie zatrzymał się. Dłonią zwrócił moją głowę w swoja stronę. Otworzyłam szeroko oczy i wpatrywałam się w niego zszokowana. Uśmiechnął się do mnie żartobliwie, po czym zaczął ruszać ustami, nie wydobywając z siebie żadnego dźwięku.
- Co? – zmarszczyłam brwi.
Znów poruszał tylko ustami,  a z ich ruchu zdołałam tylko wyłapać „ja”, „teraz” i „moja”.
- O co ci chodzi? – zapytałam, czując jak ogarnia mnie złość.
Znów uśmiechnął się żartobliwie. Nagle wydawało mi się, że powiedział coś, co sprawiło, że cała oblałam się rumieńcem. Szybko zabrałam swoją dłoń i poklepałam się po policzkach. Nie ma możliwości, żeby naprawdę coś takiego powiedział. Moja wyobraźnia wymyka się spod kontroli.
-Ji Yong! – zawołałam wściekła. – Odezwij się wreszcie albo wynocha.
Nagle zaczął się śmiać, lecz szybko się powstrzymał.
- Ja bardzo cię przepraszam, Ka Na. – mówił szybko. -  Teraz jestem tutaj. To moja wina, proszę spróbuj mi wybaczyć – znów zaczął się śmiać.
Zamrugałam parę razy zamurowana.
- I to mają być przeprosiny? – zapytałam. – Okazujesz skruchę, czy nabijasz się ze mnie?
- Ja nie… - nie dał rady dokończyć, bo znów wybuchł śmiechem, otarł załzawione oczy i próbował złapać oddech.
Kiedy widziałam pękającego ze śmiechu Ji Yonga, aż sama parsknęłam śmiechem. Złapałam poduszkę i uderzyłam nią w wijącego się chłopaka.
- Aigoo – zawołałam – Doprowadzasz mnie do szału.
- Przepraszam – odparł rozbawiony. Z trudem usiadł z powrotem, powstrzymując śmiech i spojrzał się na mnie promiennie. – Miło jest wiedzieć znów twój uśmiech.
Poczułam jak się rumienię i spuściłam wzrok.
- Przecież codziennie się uśmiecham – odparłam z nadętą miną.
- Ale nie tak szczerze, jak dzisiaj. – ujął mój podbródek i uniósł głowę, bym na niego spojrzała. – Taką najbardziej cię lubię.
Odtrąciłam jego rękę.
- Nie żartuj sobie.
Ji Yong skrzyżował nogi i oparł brodę na kolanach
- Jak ja mogłem zostawić moją małą księżniczkę – mówił, natarczywie się we mnie wpatrując.
- Nie jestem księżniczką, a na pewno nie twoją – wstałam z łóżka zbita z tropu. – Skończ już to.
Ji Yong szybko pociągnął mnie z powrotem  na łóżko. W sekundzie leżałam na plecach, a Ji Yong opierał się nade mną.
- Może pora to zmienić.
Nim zdążyłam zareagować Ji Yong zaczął mnie całować. Na początku byłam zdezorientowana. Potem sama zaczęłam go całować. No bo czemu nie? Przecież nadal coś do niego czuję, prawda? Nie mogę dłużej zaprzeczać, to uczucie nie wyparowało do końca przez te dziesięć lat. W końcu mnie przeprosił, a co najważniejsze wrócił i robi wszystko, żebym mu wybaczyła. Nie mogę być taka bezduszna. Ji Yong włożył rękę pod moją bluzkę. Poczułam jego ciepły dotyk na brzuchu.  Zatopiłam palce w jego włosach i zaczęłam całować go natarczywiej. Nie mam pojęcia ile czasu minęło kiedy oderwaliśmy się od siebie. Oboje ciężko oddychaliśmy, a ja czułam się pobudzona. Ji Yong znajdował się kilka centymetrów ode mnie. Uśmiechnął się najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek u niego widziałam.  Już po chwili zaczął mnie całować po szyi .
- Wiedziałem, że będziesz na mnie ciągle czekać. – szepnął mi do ucha i znów zaczął namiętnie całować.
Znów się poddałam, jakby będąc w amoku, lecz nagle coś do mnie dotarło. Odepchnęłam Ji Yonga od siebie i spojrzałam się na niego zła.
- Co?
Chłopak usiadł zaskoczony.
- Ja tylko…
- Nie jestem twoją zabawką, Ji Yong – odparłam ostro. Przeklęłam się w myślach za to, że wpadłam w jego pułapkę. – Nie jestem żadnym psem, który będzie czekał aż pan Gwiazdor się obudzi! –krzyknęłam wytrącona z równowagi.
Chłopak wpatrywał się na mnie wstrząśnięty.
- Ja nie miałem tego…
- Czy możesz po prostu wyjść? – zapytałam, nie patrząc się na niego.
- Ka Na… - kątem oka zobaczyłam, jak próbuje złapać moją dłoń, szybko ją zabrałam.
- Po prostu wyjdź.
*
Nie mogłam spać całą noc. Moje myśli ciągle biegały wokół Ji Yonga oraz sytuacji, która się między nami wydarzyła. Do pracy przyszłam ledwo żywa. Kiwałam mechanicznie głową witającym mnie pracownikom. Kiedy Ga Yun mnie ujrzała, ruszyła z szerokim uśmiechem w moją stronę. Nim zdążyła się odezwać, zatrzymałam ją ruchem dłoni. Zatrzymała się w pół kroku, a ja ruszyłam dalej, nie zwracając na nią uwagi. Minęłam pokój odpoczynkowy, gdzie zwykle o tej porze czekał na mnie Aron.
- Ka Na. – Usłyszałam swoje imię.
Zaskoczona, pomału się odwróciłam. Otworzyłam szeroko oczy.
- Yoongi! – zwołałam, czując radość, lecz po chwili wróciło wspomnienie naszego ostatniego spotkania. Poczułam, jak rumieniec wypływa na moje policzki. – Co tutaj robisz?
Suga uśmiechnął się radośnie. Na ten widok moje serce zaczęło się rzucać jak szalone.
- Chciałem cię zobaczyć, zanim cały zespół się zjedzie.
Uśmiechnęłam się na te słowa. Weszłam szybko do pokoju i usiadłam na kanapie, łapiąc potężny oddech.
- Wyglądasz na zmęczoną.
Spojrzałam się na niego i uśmiechnęłam smutno.
- Ostatnio wiele spraw mnie zadręcza – odparłam, rozcierając sobie skronie. – Dziś w nocy zbytnio nie pospałam.
- Czy to ma związek z G-Dragonem? – zapytał spokojnie.
Spojrzałam się na niego pełna wyrzutów sumienia.
- Yoongi, jeśli chodzi o to, co ostatnio się wydarzyło…
- Nie musisz nic mówić – przerwał mi – Wiem, ze już nic do mnie nie czujesz. – Chciałam coś powiedzieć, ale zatrzymał mnie jednym gestem. –Trochę szkoda, ale bardzo pragnę żebyś była szczęśliwa, żebyś była z kimś, kto jest ciebie wart i kogo będziesz kochała, nawet jeśli będzie to G-Dragon.  – Suga usiadł koło mnie i złapał mnie za rękę. – Jeśli kiedykolwiek ktoś cię zrani, daj mi znać, a mu nie odpuszczę.
Zachichotałam na jego słowa.
- Czy już mówiłam, że cię kocham?
- Lepiej uważaj, co mówisz – odparł rozbawiony. Zaczął szperać w kieszeniach i wyjął pudełeczko. – Wiem, ze może to za wcześnie, ale mam dla ciebie prezent urodzinowy.
- Przecież są dopiero za miesiąc…
-Nie wiem, czy będę wtedy przy tobie. Nie wiem, co będzie za miesiąc…
- Yoongi – westchnęłam, przerywając mu.
- Po prostu przyjmij ode mnie ten prezent. – Spuścił wzrok, po czy uśmiechnął się smutno do mnie. – To jest też takie pożegnanie z tobą. – Kiedy zauważył moją zaskoczoną minę, szybko dodał: - Nie na zawsze, oczywiście. Tylko… to pozwoli mi zakończyć nadzieję na związek między nami.
Zabrałam mu pudełko.
- Jesteś niewiarygodny – odparłam i otworzyłam prezent.
W środku znajdował się cieniutki łańcuszek, a na nim delikatne serduszko z wygrawerowanym „K&S”. Yoongi wyjął bransoletkę z pudełka i zapiął mi na nadgarstku.
- Mam nadzieję, że ci się podoba – odparł z lekkim uśmiechem. – Chciałem żeby to przypominało ci o mnie i naszych wspólnie spędzonych chwilach. Mimo, że nam nie wyszło, to wiedz, że jesteś dla mnie bardzo cenną przyjaciółką i zawsze będziesz gościć w moim sercu.
Poczułam jak łzy napływają m do oczu.
- Suga – chlipnęłam – Czemu zawsze sprawiasz, że kobieta płacze? –wytarł mi szybko dłonią policzki z łez.
- Wybacz – odparł z uśmiechem. – Staram się to zmienić.
Uśmiechnęłam się ciepło do niego.
-Mam nadzieję, że znajdziesz sobie wspaniałą dziewczynę, bo tylko na taką zasługujesz.
Suga szybko mnie przytulił.
- A ja tobie życzę powodzenia z G-Dragonem. – Westchnął. – Widzę, że dzisiaj masz dużo na głowie, więc powiem ci tylko, że to jest twoje życie i ty nim rządzisz, nie zapominaj. – Nagle poczułam jak jego ciało sztywnieje. – Mam nadzieję, że trochę pomogłem. – dodał ciszej i cmoknął mnie szybko w usta, puszczając mi oczko. Wpatrywałam się w niego zaskoczona.
- Możecie już skończyć się miażdżyć? – usłyszałam głos tuż za mną.
Podskoczyłam z przerażenia i odwróciłam się. Napotkałam wrogi wzrok Ji Yonga. Przełknęłam ciężko ślinę, pierwszy raz widząc go takiego. Chłopak przeniósł  wzrok na Sugę i już myślałam, że się na niego rzuci. Natomiast Suga uśmiechał się promiennie.
- Ka Na, dyrektor chce cię widzieć – powiedział oschle, nie zdejmując wzroku z Sugi.
Wstałam prędko i uśmiechnęłam się skrępowana.
-Dziękuję ci bardzo – powiedziałam do Yoongiego. – Do zobaczenia.
Chciałam szybko uciec z tego pomieszczenia. Miałam tylko nadzieję, że Ji Yong nie słyszał naszej rozmowy. Wiedziałam, że chłopak idzie za mną, jakby chciał mnie odprowadzić do biura mojego taty.  Nie chciałam długo przebywać z nim sam na sam, więc przyśpieszyłam kroku. Po chwili Ji Yong wyrównał ze mną krok i zaczął się we mnie natarczywie wpatrywać.
- Skaczesz z kwiatka na kwiatek, co? – zapytał oschle. – Nie spodziewałem się tego po tobie.
- Nie mam ochoty z tobą na ten temat rozmawiać. – odparłam ostro, skręcając w lewo i kierując się do windy.
Ji Yong w ostatniej chwili wszedł do środka. Przewróciłam oczami i wcisnęłam przycisk piętra.
- Powiedz mi co się stało –powiedział. – Przecież wszystko wczoraj było w porządku.
- Już mówiłam, że nie mam ochoty z tobą rozmawiać – warknęłam. – Możesz już przestać mnie śledzić.
- Tylko cię odprowadzam – odparł smutno, opierając się o ścianę. – Czy to wszystko robisz przeze mnie?
Spiorunowałam go wzrokiem.
- Mam cię gdzieś, Ji Yong! – warknęłam. – Mam gdzieś co sobie o mnie myślisz, co robisz i jakie masz motywy. Chciałabym tylko żebyś się odczepił. I nie, nie spotykam się z Sugą ani nie umawiam się jeszcze z TOP. Wystarczy.
- Jeszcze? –powiedział, po czym parsknął sarkastycznym śmiechem. – Rozumiem, że się już spotkaliście i planujecie ogłosić swój związek.
- Nie bądź głupi –warknęłam. – Poza tym to nie twój interes – dodałam i wyszłam z windy.
Ji Yong szybko złapał mnie za nadgarstek i pociągnął bym stała naprzeciwko niego. Był zły, bardzo zły, a w jego oczach widziałam furie.
- Chyba mój interes skoro wczoraj rzucałaś się na mnie i non stop całowałaś – warknął.
- Ja cię całowałam?! – oburzyłam się. – To ty wlepiłeś te paskudne usta w moje!
- Paskudne? – Mocniej ścisnął mój nadgarstek. – A jednak odwzajemniałeś pocałunki i prawie zerwałaś ze mnie koszulkę.
- No chyba sobie żartujesz! – krzyknęłam. Poczułam jak do oczu wzbierają mi się łzy. Byłam zła na siebie, że pozwoliłam, by to tak mną wstrząsnęło. – Jesteś kompletnym palantem!
Wyrwałam rękę z jego uścisku i ruszyłam w stronę biura taty. Po chwili znów poczułam uścisk Ji Yonga na nadgarstku i mocne szarpnięcie. Ji Yong pocałował mnie mocno, lecz krótko.  Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. Ji Yong oparł swoje czoło o moje.
- Aish – westchnął – w ogóle nie da się z tobą porozmawiać na spokojnie.
Osłupiała nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. W momencie przypomniałam sobie, że jesteśmy w pracy.  Odepchnęłam go od siebie, lecz chłopak wciąż mocno trzymał mnie za nadgarstek.
- Zgłupiałeś? – zapytałam, nadal lekko oszołomiona.
Uśmiechnął się naturalnie i wolną ręką zmierzwił moje włosy.
- Omo, Ka Na… czemu zawsze wyglądasz tak uroczo – mówił żartobliwie.
Wpatrywałam się w niego kompletnie osłupiała. Jak on może się tak zachowywać, jakby cała ta sytuacja była normalna.  Otworzyłam już usta, żeby mu coś odpowiedzieć, lecz ktoś nagle mi przerwał.
- Oh, Ka Na! – Usłyszałam głos ojca. Ji Yong szybko puścił mój nadgarstek. Spojrzałam się zaskoczona na mojego tatę. – Dziękuję, Ji Yong, że ją przyprowadziłeś i przepraszam, że cię o to poprosiłem. Teraz Ka Na, chodź do mojego gabinetu.
*
- Usiądź – powiedział mój ojciec, sadowiąc się za swoim biurkiem.
Przycupnęłam niepewnie na krawędzi fotela. Niby zwykła sytuacja, ale coś wydawało mi się nie tak.
- O co chodzi? – zapytałam.
Ojciec zapatrzył się w swoją herbatę, po czym westchnął i spojrzał się na mnie. Wyglądał w tej chwili bardzo profesjonalnie. Nie jak zwykły ojciec , rozmawiający ze swoją córką, lecz jak prawdziwy dyrektor firmy, który rozmawia ze swoim pracownikiem.
- Nie powiem, nie będzie to jedna z najprzyjemniejszych rozmów. – odchrząknął szybko. – Ostatnimi czasy dostaliśmy bardzo dużo skarg na twoje podejście do pracy.  – Poczułam jak robi mi się gorąco na te słowa. Otworzyłam usta, chcąc jakoś się obronić, lecz tata uciszył mnie gestem dłoni. – Jesteś naprawdę jedną z lepszych pracowników. Zawsze idealnie dopilnujesz czasu, aby wszystko było zgodnie z planem. Zespoły nie narzekają na pracę z tobą, są wręcz zadowoleni z współpracy. Każdy event potrafisz perfekcyjnie zaplanować oraz gładko wyjść nawet z większych problemów. Niestety ostatnio dostałem dużo zgłoszeń, że ciągle bujasz gdzieś w obłokach.  Też częściej zdarzają się problemy z pracą. Słyszałem, że masz problemy z ilością pracy papierkowej. Ponadto wiele osób zgłasza, że zamiast zająć się pracą to romansujesz z klientami…
- Wcale nie rom…
- Nie mówię, że to robisz – przerwał mi szybko. – Pamiętam o twoim związku z jednym z członków BTS, mimo że myślałaś, że nic o tym nie wiem. Nie mówię, że teraz utrzymujesz jakieś bliższe stosunki z klientami, ale biorąc pod uwagę, ze jesteś jednym z pracowników, radziłbym aby relacje z klientami nie wyszły dalej niż stosunki zawodowe.
-Ale tato! – zawołałam.
- Córcia, wiem, że ostatnio masz dużo na głowie. – westchnął – Duże, ważne zlecenia w firmie, pobyt w szpitalu, chociażby nawet tęsknota za mamą. Wiem to, też ciągle nie mogę się pogodzić z jej stratą. Może i nawet łączą cię jakieś stosunki z tymi chłopcami… Jako tata nie obchodzi mnie z kim się spotykasz, byle byś go kochała i chciała tego. Jako szef niestety muszę wprowadzić jakiś znak stopu. Pamiętaj, że nie zaszłaś tak daleko dlatego że jesteś moją córką. Sama wspięłaś się tak wysoko i sama chciałaś to osiągnąć. Dlatego też chcę żebyś pamiętała, że ta posada nie będzie zawsze twoja. Musisz walczyć, aby ją utrzymać.
- Rozumiem, tato. – odpowiedziałam ze spuszczonym wzrokiem. Czułam się źle z myślą że zawiodłam ojca. Wstałam i skłoniłam się. – Przepraszam, obiecuję że się poprawię.
- Dobrze. W takim razie możesz wracać do pracy. – odparł i uśmiechnął się do mnie. – Nie zadręczaj się tym aż tak bardzo. Na razie nic ci nie grozi.
- Dzięki, tato – odparłam z uśmiechem i wyszłam z pokoju.
Na korytarzu oparłam się ciężko o ścianę. Zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębokich wdechów, czując jak dopada mnie przygnębienie.
- Zero romansów z klientami, co? – powiedziałam pod nosem i parsknęłam śmiechem – Ciekawe czy to możliwe.