- Song Ka Na- usłyszałam z dołu głos mojego ojca - Jeżeli nie chcesz się spóźnić do pracy, radzę ci wstawać! Ja już wyjeżdżam!
Zerwałam się zdziwiona z łóżka i zerknęłam na mój budzik, który powinien zadzwonić pół godziny temu. Zaklęłam pod nosem i założyłam prędko moje różowe ciapki w kształcie słoni. Pobiegłam do łazienki, pragnąc wziąć przynajmniej krótki prysznic. Po ośmiu minutach byłam już gotowa. Założyłam ciemne dżinsy, białą koszulę i botki. Włosy zawiązałam w kucyka, nie przejmując się, że nie układają się zbyt równo. Zarzuciłam na ramiona czerwony płaszcz, złapałam torbę i wybiegłam z domu, modląc się w duchu, by nie spóźnić się na autobus. Ledwo co, ale po dwóch minutach już jechałam w stronę centrum.
Usiadłam zdyszana na wolnym miejscu i odebrałam telefon, który dzwonił nieprzerywanie od dłuższego czasu.
- Ka Na, co nie odbierasz? - usłyszałam oburzony głos.
-Ledwo zdążyłam na autobus -odpowiedziałam mojej przyjaciółce. -Poza tym, Chae In, po co do mnie tak wydzwaniasz?
- Już nie można zwyczajnie porozmawiać z przyjaciółką?
- Wiem, że czegoś chcesz - odparłam szybko.
- Przez ciebie wychodzę na złą koleżankę - burknęła, a kiedy nie odpowiadałam, mówiła dalej - W sumie to nie jest rozmowa na telefon. Wpadnę do was na przerwie. Joo Lee pracuje dziś?
- Ehem. - włożyłam do buzi gumę do żucia - Będziemy czekać. - po czym od razu się rozłączyłam.
Kiedy kierowałam się w stronę studia Song&Kwon, zahaczyłam o kawiarnię i zamówiłam cztery duże kawy, jak miałam w zwyczaju to robić. Weszłam do budynku i witałam się z mijającymi mnie pracownikami. Zapukałam do niewielkiego pomieszczenia, gdzie pracowało pięć osób. Od razu przede mną pojawiła się postać z brązowymi włosami, związanymi w wysokiego koka. Miała na sobie kwieciste legginsy i długą szarą bluzę, a na nogach conversy.
- Już myślałam, że się spóźnisz - powiedziała, uśmiechając się szeroko.
- Mało brakowało - odparłam i podałam jej kawę.
Już miałam ruszać dalej, kiedy nagle przypomniałam sobie poranną rozmowę.
- Joo Lee - odwróciłam się w jej stronę, a ona spojrzała się na mnie wyczekująco - Wyrób się z pracą do przerwy, bo Chae In coś od nas chce.
- Jasne - uniosła do góry kciuka i uśmiechnęła się szeroko.
Wbiegłam schodami na przedostatnie piętro i udałam się w kierunku salonu, gdzie zawsze czekał na mnie Aron. Kiedy zauważyłam go siedzącego samotnie na jednej z kanap, uśmiechnęłam się pod nosem. Patrzył zamyślony przez okno, zajmujące całą powierzchnie ściany. Zapukałam lekko w framugę.
- Przesyłka dla pana Kwak Aarona- powiedziałam, wchodząc do pokoju.
Chłopak szybko zerwał się z miejsca i uśmiechnął szeroko do mnie.
- Ka Na. - Przeczesał zmieszany ręką włosy - Nie zauważyłem, jak przyszłaś.
- Nic dziwnego - odparłam i podeszłam do okna z pięknym widokiem na całe miasto - Byłeś dość zamyślony.
- Raczej zmęczony.
- A co ja mam powiedzieć - powiedziałam ze śmiechem i podałam mu kawę - Wstałam 15 minut temu.
Aron o mało nie zakrztusił się kawą i wybuchł śmiechem.
- To w sumie bardzo podobne do ciebie - parsknął.
Szturchnęłam go lekko w żebra. Przez chwilę staliśmy w milczeniu, przyglądając się obrazowi miasta. Westchnęłam głośno i spojrzałam się z troską na Arona.
- Powiesz mi o co chodzi? - chłopak spojrzał się na mnie przerażony.
- Ale ja nie wiem...
- Daj spokój - przerwałam mu - Wiem, że masz jakiś problem.
Wpatrywał się we mnie smutnymi czekoladowymi oczami. Brązowe włosy miał w nieładzie od częstego przeczesywania ich ręką. Wyglądał, jakby przechodził ze sobą wewnętrzną walkę.
- Nie chcę, żeby wyszło że cię wykorzystuję... - powiedział cicho.
Zmarszczyłam brwi zdziwiona.
- Aron - zaczęłam - znamy się już jakiś czas i wiem, że nie byłbyś w stanie mnie wykorzystać. A teraz mów o co chodzi - dodałam ostro.
Widziałam w jego twarzy, że już się poddał, a ja wygrałam. W duchu cieszyłam się z mojego daru przekonywania... jeżeli w ogóle o to chodziło.
- Mo-mogłabyś - jąkał się - Mogłabyś zapytać się Joo Lee czy, czy jest dziś wolna?
- Nie ma problemu - odparłam zaskoczona - Ale czemu sam tego nie zrobisz?
Aron opadł ciężko na kanapę i oparł łokcie na kolanach.
- Nie mów jej, że ja pytam - powiedział cicho - Po prostu chcę wiedzieć, czy nie ma dzisiaj jakiś planów. Jeśli nie to.. to zaprosiłbym ją gdzieś...
Usiadłam obok niego i poklepałam przyjacielsko po ramieniu, po czym roześmiałam się głośno.
- Ah, Aruś, Aruś - zawołałam szczęśliwa - Jasne, że to dla ciebie zrobię, głupku - pacnęłam go lekko w głowę - Następnym razem nie bój się mnie o coś poprosić, zgoda? - Poczekałam aż Aron z pokorą pokiwał głową. - Teraz lepiej idź już do chłopaków do studia, bo potem będzie na mnie, że nie umiem was upilnować - dodałam wesoło.
Aron zaśmiał się pod nosem i wyszedł z pokoju. Jeszcze przez chwilę siedziałam na kanapie, czując jak pomału pogrążam się w smutku. Zawsze, gdy tylko zostawałam sama, ogarniało mnie to nieprzyjemne uczucie. Pojedyncza łza spłynęła na moje spodnie. Szybko przetarłam policzki i udałam sie na ostatnie piętro. Musiałam zająć czymś swoje myśli, by zapomnieć o pustce, którą ciągle odczuwam.
Wreszcie byłam na miejscu. Zapukałam cichutko do drzwi, a już po chwili usłyszałam zaproszenie. Pokój był jasny, skąpany w promieniach słonecznych. Na ścianach wisiało kilka obrazów, a w oknie potężne, błękitne zasłony. Na biurku piętrzyły się stosy papierów i stała tabliczka z napisem "Dyrektor Song".
- Ka Na, moja księżniczka. - Usłyszałam głos ojca. Siedział za papierami i uśmiechał się do mnie lekko. Od tamtego fatalnego wypadku ojciec bardziej mnie pilnował, dbał o mnie i zawsze uśmiechał się do mnie pokrzepiająco, choć wiedziałam, że w duchu cierpi. Musi to sprawiać mu ból. - Na szczęście zdążyłaś.
Podałam ojcu kawę, po czym usiadłam na kanapie i upiłam łyk swojego napoju.
- A ty już od rana w papierach? - zagadnęłam.
- Dzisiaj podpisujemy umowę z kolejnym zespołem - oznajmił.
- Umm... - wzięłam kolejnego łyka -Z jakim?
Tata zaśmiał się i spojrzał na mnie rozbawiony.
- To będzie niespodzianka. Przyjadą kiedy już skończysz pracę, więc nie będę cię już zwoływał. Zajmiesz się nimi od jutra. Pasuje?
- Tak, tato - odpowiedziałam bez większego entuzjazmu.
*
- Dwie czarne i dwie białe z podwójnym espresso. - Chae In uśmiechnęła się szeroko i postawiła przede mną tace z kawami. Miała na sobie błękitną sukienkę do kolan i czarne vansy. Długie, jasno brązowe włosy zostawiła rozpuszczone, co dawało niesamowity efekt. - Tak jak prosiłaś. Po co ci one?
- Dbam o nasze gwiazdy, a one o tej porze piją kawę - odpowiedziałam, uśmiechając się szeroko - Czyli nie chciało mi się po nie iść, więc wykorzystałam ciebie.
Chae In prychnęła z zażenowaniem, a Joo Lee parsknęła śmiechem.
- Nie ważne - mruknęła Chae In i postawiła na stole dużą torbę - Rodzice zapakowali dla was coś z restauracji.
- Resztki? - odparłam sarkastycznie.
- Nie, głuptasie. - Przewróciła oczami - Zrobione specjalnie z myślą o was.
- Ulga - odezwała się Joo Lee i złapała miskę z zupą - Umieramy z głodu.
- Popieram - dodałam, myśląc o tym, że dziś jeszcze nic nie jadłam.
Chae In patrzyła z niesmakiem, jak pochłaniamy jedzenie z prędkością światła. Sama jadła powoli, delektując się smakiem.
- Mogłybyście czasami sie wstrzymać - powiedziała oskarżająco - Nic dziwnego, że nie możecie znaleźć sobie chłopaków.
Zakrztusiłam się z rozbawienia.
- Co za różnica - odparła Joo Lee z pełną buzią - Ty też nie masz żadnego.
Pokiwałam zgodnie głową, wciągając makaron.
- W Joo Lee przynajmniej się podkochują - powiedziałam, po czym pacnęłam się w głowę za głupotę.
Dziewczyny patrzyły się na mnie zaskoczone. Na szczęście zadzwonił mój telefon, co przerwało ten temat. Zerknęłam na wyświetlacz i od razu odrzuciłam połączenie.
- Kto dzwoni? - zapytała, jak zawsze, ciekawska Chae In.
- Nie kto inny jak Ji Yong - westchnęłam - Mam go już dość.
- Kto to? - dopytywała Joo Lee.
Z niesmakiem przypomniałam sobie czasy szkolne, kiedy przyjaźniłam się z Ji Yongiem. Oczywiście, wszystko musiał popsuć.
-Chodziłyśmy z nim do liceum. Przyjaźnił się z Ka Na - opowiadała Chae In - Ale to przeszłość. Ty możesz go znać z tego zespołu Big Bang, jest wokalistą.
Przewróciłam oczami.
- Wszyscy tam śpiewają, Chae In - odparłam, po czym zwróciłam się do Joo Lee - Znany jest jako G-Dragon.
- Wiem który! - zawołała uradowana.
- Czemu on do ciebie wydzwania? - zapytała jakby od niechcenia Chae In.
- Nie mam bladego pojęcia i mam to gdzieś - burknęłam - Nie mam zamiaru rozmawiać z tym idiotą. Nie odzywał sie przez 10 lat - dodałam oskarżycielsko.
- I bardzo dobrze - wybuchła Chae In - Niech ten kretyn też cierpi! A co do imprezy... - uniosłam zdumiona brwi - Jae Joong zaprosił mnie dzisiaj an imprezę i powiedział, żebym wzięła tyle osób ile tylko chcę. Wiecie, teraz jest bogaty. - Uśmiechnęła się szeroko do nas. - Piszecie się?
- Nie - odparłam ostro. Imprezy nie kojarzyły mi się zbyt dobrze i ostatnio na żadnej nie byłam.
- Ka Na, nie przesadzaj. Pamiętasz Jae Joonga?
Nie miałam zielonego pojęcia kto to jest, ale liczyłam na łut szczęścia i pokiwałam twierdząco głową, tylko żeby nie zaczęła opowiadać swojej życiowej historii.
- Em... podkochiwałaś się w nim? - strzeliłam.
- Tak! - pisnęła. - Spotykamy się o 19 u mnie! Możecie zabrać kogo tylko chcecie.
Już miałam protestować, kiedy nagle ktoś zakrył mi dłońmi oczy. Podskoczyłam zaskoczona i zaniemówiłam.
- Co tak tu panie spiskują? - usłyszałam znajomy głos, dochodzący z mojej prawej strony.
- JR? - zawahałam się. Już po chwili usłyszałam śmiech za sobą i nagle odzyskałam wzrok. Odwróciłam się i ujrzałam szeroki uśmiech i blond czuprynę.
- Ren - powiedziałam z ulgą - Nieźle mnie nastraszyłeś.
Chłopak roześmiał się. Miał najładniejszy uśmiech jaki w życiu widziałam. Pokręciłam z rozbawieniem głowa, nie mogąc uwierzyć, że aż tak się przestraszyłam
- Co tu robicie? - zapytałam chłopaków, którzy stali przy naszym stoliku.
- Mamy przerwę, więc uznaliśmy, że poszukamy naszej uroczej asystentki. - Baekho uśmiechnął się szeroko do mnie - Możemy się przysiąść?
- Oczywiście! - zawołała uradowana Chae In. Nie mogła stracić okazji, żeby usiąść przy kimś sławnym.
Przewróciłam oczami i szybko złapałam za kawy, które stały na stole.
- Nie zapomniałam o was! - zawołałam z szerokim uśmiechem.
Podałam kawę białą Minhyunowi i Renowi, a czarną Baekhowi i JRowi. Wszyscy z wdzięcznością złapali ze swoje kubki i usiedli przy stole. Nagle moją uwagę przykuł Aron, który ciągle dziwnie kiwał głową. Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o co mu chodzi. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że kiwał na Joo Lee. Ze strachem szybko pokręciłam przecząco głową.
- O czym tak dyskutowałyście? - zapytał mnie JR, lecz nim zdążyłam odpowiedzieć, głos zabrała Chae In.
- Idziemy dziś wieczorem na imprezę do znajomego - uśmiechnęła się czarująco - Może chcecie się dołączyć?
- To chyba nie najlepszy pomysł - wtrącił Minhyun - Jeżeli nas rozpoznają to nie będzie przyjemnie.
- Uwierzcie mi - odparła szybko - Przyjdziemy trochę później, jak już wszyscy będą pijani. Nikt nie będzie na was zwracać uwagi.
- To się może udać - powiedział szybko Ren i spojrzał w moją stronę - W dodatku będzie z nami nasza asystentka Ka Na. Co złego z nią może się stać?
Szybko pokręciłam głową i zaśmiałam się nieśmiało.
- O nie, ja się tam nie wybieram - odparłam stanowczo.
Baekho szybko przesiadł się koło mnie i objął mnie ramieniem.
- Oh Ka Na. - Uśmiechnął się figlarnie - Chyba nie puścisz nas tam samych. A jeżeli coś nam się stanie? Chyba nie chcesz żeby wpłynęło to na twoją firmę...
Spiorunowałam go wzrokiem. Brzmiało to jak groźba, ale u oczach Baekho widziałam rozbawienie. Strzepnęłam jego rękę z moich ramion i już miałam wstać, gdy nagle odezwał się Minhyun.
- Zawsze chciałem napić się z Ka Na - powiedział zamyślony.
- Ja nie piję - warknęłam w ich stronę, po czym odetchnęłam głęboko. - Nie dacie mi spokoju, co? - Wszyscy uśmiechnięci pokręcili przecząco głową. Przetarłam twarz dłonią szczęśliwa, że dziś się nie pomalowałam. - Przez was nie mogę skupić się na pracy - rzuciłam oskarżycielsko i zerknęłam na zegarek. - Już od 4 minut powinniście być w studiu. - Spojrzałam na każdego, a kiedy nikt z nich nie zamierzał odejść od stołu, dodałam - Już!
*
Nie mogłam uwierzyć, że dałam się im na to namówić. Staliśmy przed wejściem do domu Jae Joonga, skąd wydobywała się muzyka i krzyki ludzi. JR nacisnął na klamkę i otworzył drzwi. Od razu poczułam odór dymu tytoniowego. Zakasłałam cicho. Baekho wzruszył ramionami.
-Przynajmniej będzie darmowy alkohol.
Poczułam nieprzyjemne zimne powietrze na nogach. Oczywiście dziewczyny musiały zainterweniować i dosłownie zerwały ze mnie za dużą bluzę taty i stare rozerwane dżinsy. Zamiast tego wygrzebały z mojej szafy czerwoną sukienkę, którą trzymałam od liceum i nigdy w życiu nie założyłam. Miała delikatny materiał i prosty krój. była na grubych ramiączkach, z zaokrąglonym małym dekoltem. W pasie lekko się zwężała i dalej była luźno puszczona do kolan.
Wchodząc do tego domu, czułam się jak piąte koło u wozu. Wszyscy popędzili za drinkami, a ja szybko znalazłam jakieś miejsce by usiąść. Rzuciłam się zmęczona na fotel. Przeklinałam w myślach wysokie obcasy, od których już bolały mnie stopy. W dodatku w środku było tak duszno, że moje rozpuszczone włosy lepiły mi się do twarzy. Wydawało mi się, że moja skóra nie może oddychać przez makijaż, który nałożyła mi Chae In.
- Może napije się pani drinka? - Ren przycupnął obok na fotelu, podając mi szklankę z dziwnym, niebieskim płynem.
- Dziękuję, nie piję - odparłam szybko i uśmiechnęłam się lekko, po czym odwróciłam wzrok, nie chcąc słuchać jego nalegań.
- Skoro nie picie to może taniec? - Minhyun wyciągnął w moim kierunku rękę.
- Nie sądzę żebym... - Nim zdążyłam dokończyć, złapał mnie za nadgarstek i zaciągnął na środek sali.
Pomieszczenie było ogromne, biorąc pod uwagę, że znajdowało się w zwykłym, małym domku. Rozejrzałam się po sali, lecz nigdzie nie zauważyłam nikogo znajomego. Zdziwiłam się, że aż tyle ludzi przyszło na tą imprezę. Uśmiechnęłam się nieśmiało do Minhyuna, gdy skończyła się piosenka.
- Chyba wyjdę się przewietrzyć! - krzyknęłam do niego, chcąc zagłuszyć ten huk.
- Okay - odparł i uśmiechnął się czarująco - Tylko wracaj szybko, reszta też chce z tobą zatańczyć.
Kiwnęłam odruchowo głowa i spróbowałam przecisnąć się między tańczącymi. W końcu wyszłam przed dom. Odetchnęłam głęboko świeżym powietrzem i omal w kogoś bym nie wpadłam.
- Przepraszam - bąknęłam i uniosłam wzrok. Nagle zamarłam, a moje serce zabiło szybciej. Otworzyłam usta ze zdziwienia i próbowałam wydobyć z siebie jakiś dźwięk. - Ji-Ji - zająkałam się - Ji Yong?
Świetne! iehfiweuhigiw Błagam Cię dodaj szybko następny, bo już się nie mogę doczekać. Ciekawe co stanie się pomiędzy Ka Ną a Ji Yongiem! I co z tym Aronem? Albo czy Chae In kogoś sobie znajdzie? A najbardziej mnie ciekawi, co to był za wypadek! OMG OMG FANGIRL NA MAKSA
OdpowiedzUsuń