poniedziałek, 3 sierpnia 2015

02 ~Yukisaki wa mada ienai yo ~

Przez chwile widziałam zaskoczenie na jego twarzy, ale już po chwili przybrał maskę i spojrzał się na mnie beznamiętnie.
- Idealne kolory, jak na kogoś pogrążonego w żałobie - skomentował, przyglądając się mi otwarcie.
Nagle moje zaskoczenie zmieniło się w szczerą złość. Zacisnęłam dłonie w pięści. Wiele razy wyobrażałam sobie nasze spotkanie po latach, ale nigdy nie myślałam, że Ji Yong będzie zgrywał takiego palanta.
- Co-co ty tu robisz? - warknęłam nadal trochę zmieszana.
Chłopak uniósł z rozbawieniem brwi i uśmiechnął się cynicznie.
- Zaprosił mnie tu Aron - odparł - Słyszałem, że cię tu spotkam, a skoro nie raczyłaś odebrać ode mnie telefonu, nie miałem innego wyjścia. Chcę porozmawiać.
- Nie mam ci nic do powiedzenia - burknęłam i już miałam odchodzić, ale Ji Yong złapał mnie mocno za nadgarstek i przyciągnął bliżej do siebie, tak, że niemal stykaliśmy się nosami. Byłam zmuszona patrzeć mu w oczy. Z zaskoczenia nie mogłam złapać powietrza.
- Nie jesteśmy już dziećmi, Ka Na - syknął - Nie możesz ciągle żyć przeszłością. Cały czas trzymasz urazę do mnie za to, co stało się w liceum. Nie sądzisz, że najwyższy czas o tym zapomnieć? - stuknął mnie dwa razy w głowę. Wpatrywałam się w niego zaskoczona - Zacznij trochę myśleć. Zacznij żyć! - dodał głośniej.
Wyszarpałam się z jego uścisku i przygładziłam sukienkę. Nie miałam bladego pojęcia o co mu chodzi.  Jeżeli o tym chciał ze mną porozmawiać to równie dobrze mógł w ogóle sie nie odzywać. Spojrzałam się z powrotem na niego i zamarłam, ciągle nie mogąc uwierzyć, że stoi przede mną. Przez ostatnie dziesięć lat widziałam go jedynie na nagraniach i to w dodatku dość rzadko. Unikałam tego tematu.  Wpatrywałam się z podziwem na niego. Wyglądał o wiele lepiej niż te kilka lat temu. Brązowe włosy miał postawione do góry, profesjonalnie wystylizowane. Jego skóra była nieskazitelna, mogłam to zauważyć nawet w słabym ulicznym świetle.  Był ubrany cały na czarno, jakby chciał mi tym dopiec. Nagle się otrząsnęłam.
- A gówno cię to obchodzi! - powiedziałam głośniej, z lekkim wahaniem.
Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, wróciłam z powrotem do domu i wtopiłam sie w tłum tańczących, mając nadzieję, że go zgubię.
- Wreszcie cię znalazłem. - Nagle przede mną pojawił się Ren. - Nie pijesz to tańczysz, takie są zasady. -wyciągnął w moją stronę dłoń. Odetchnęłam głęboko, rozglądając się w koło czy nie ma gdzieś Ji Yonga. - Wyglądasz na wściekłą - skomentował i przechylił zdziwiony głowę - i zdenerwowaną... w dodatku przestraszoną...
- Nie wierzę, że to mówię, - złapałam Rena za rękę - ale muszę się napić.

*

- Ide siku - bąknęłam i podniosłam się z miejsca.
Siedziałam z chłopakami na kanapie, a raczej to oni siedzieli, a mnie JR zaciągnął na kolana. Złapałam szybko swoją szklankę i wypiłam wszystko naraz. Poczułam jak napój pali mój przełyk. Zakręciło mi się w głowie.
- Zarass pszyjde - dodałam.
Slalomem, ale doszłam na środek sali. Wszyscy wokół mnie tańczyli, a im dłużej się im przyglądałam, tym bardziej wydawało mi się, że cały pokój wiruje. Spojrzałam sie w kierunku, gdzie powinna znajdować sie łazienka. wydawało mi się, że oddala się ode mnie coraz bardziej. Szłam, torując sobie drogę przez tańczących ludzi.
- Zarass rzygne - mruknęłam do siebie  i zasłoniłam usta ręka. Nagle straciłam równowagę. Po paru sekundach zorientowałam się, że wcale nie leżę na ziemi. Podniosłam wzrok i zmarszczyłam brwi - Zafsze tam dzie wcale was nie poszeba, Ji  Yongowie - wybełkotałam, wbijając palec w klatkę piersiową trzech chłopaków.
- Gdyby nie ja, leżałabyś już zalana w trupa na ziemi - odpowiedział spokojnie, trzymając mnie za ramiona.
- A mosze ja chce leżeć zadana w tupa na emi - odparłam, po czym wybuchłam śmiechem - W ogóle - zaczęłam i złapałam się za jego koszulę, żeby nie upaść - Czemu jest was czech? To dopijające, widząc cie tylu - nagle dostałam czkawki. - Was.
- Jest z tobą gorzej niż myślałem - powiedział bardziej do siebie niż do mnie. Przeczesał dłonią swoje włosy, po czym spojrzał się na mnie i złapał mnie za łokieć - Zabiorę cię do domu.
Wyrwałam się z jego uścisku i spojrzałam na niego krzywo. Próbowałam przy tym wszystkim utrzymać równowagę i trzeźwy umysł.
- Nigdzie mnie ty, wy nie zabierzesz - próbowałam mówić wyraźnie, żeby pokazać, że jestem pewna swoich słów.
Wszystko by było piękne, gdyby nagle znów nie zaczęło mi sie zbierać na wymioty. Złapałam się za brzuch, modląc się, żeby nagle nie zwymiotować na środku sali.
- Co się stało? - zapytał Ji Yong. Wydawało mi się, że słyszę w jego głosie przerażenie pomieszane z troską, ale pewnie tylko mi się to wydawało.
- Zaraz rzygnę -  odparłam szybko.
- Ale... teraz? - zapytał z wahaniem.
- Nie, idioto - warknęłam. - Za rok.
- Chodź . - Zbył moją odpowiedź i złapał mnie za rękę, ciągnąc w stronę łazienki.
Gdyby nie przykre działanie alkoholu, pewnie skupiłabym wzrok na naszych złączonych dłoniach, na cieple jego skóry... bądź też nie. Wątpię, żeby na trzeźwo wydarzyło sie coś takiego.
Kiedy znalazłam się w łazience, od razu rzuciłam się na toaletę. Ji Yong wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi, by nikt nie wszedł. Słyszałam jego kroki na kafelkach, a po chwili juz kucał przy mnie. Delikatnie zgarnął moje włosy i przytrzymał, żeby mi nie przeszkadzały.
- Jesteś obrzydliwa, Ka Na - powiedział ze śmiechem.
- Dzięki - burknęłam - jeszcze żaden chłopak mi tego nie powiedział.
Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym oprzytomniałam i skarciłam się w myślach. Nie daj się mu podejść! Nagle znów schyliłam sie nad kiblem.
- Ile ty tego wypiłaś? - zapytał z przejęciem.
- Nie wiem, nie liczę takich rzeczy. - Wytarłam dłonią usta, czując że będę miała przez pewien czas spokój. - Możesz wyjść? - zapytałam cicho.
- Nie zostawię cię teraz - odparł szybko, wzburzony. - Zamierzam zabrać cię do domu.
- Świetnie - burknęłam - ale chciałabym zrobić siku - mówiłam pijaczym bełkotem - Chyba nie wypada żebyś przy tym był.
Spojrzałam się na niego znudzona. Ji Yong oblał się rumieńcem. Parsknęłam śmiechem, widząc jego zakłopotanie. Tego się nie spodziewałam.
- Będę czekał pod drzwiami - bąknął tylko i szybko ulotnił się z pomieszczenia.
Załatwiłam potrzebę, po czym podeszłam do umywalki, gdzie zmyłam z twarzy makijaż i umyłam ręce. Spojrzałam się na swoje odbicie w lustrze, czując jak procenty ciągle buzują w moich żyłach. Wyglądałam okropnie. Włosy potargane, oczy przekrwione. Usiadłam na podłodze i przyciągnęłam nogi do siebie. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać.  Czy to działanie alkoholu albo już stały plan dnia?  Bolało mnie to, że spotkałam Ji Yonga w takim stanie. Rozpaczałam, że znów napiłam się alkoholu. Przypomniałam sobie o mamie. Ile musiała przeze mnie przecierpieć. Przy tym zraniłam też tatę. Jak on może jeszcze na mnie patrzeć? Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odpowiedziałam. Popadłam w histeryczny płacz. Nie mogłam złapać oddechu.  Kolejne pukanie.
- Ka Na - usłyszałam głos Ji Yonga - Jeżeli nie odpowiesz to wejdę.
Kiedy  nie dawałam znaku życia od razu wszedł do środka. Rozejrzał się po pomieszczeniu i dopiero po chwili zauważył mnie na podłodze, całą w łzach. Kiedy klęknął przy mnie wyglądał na przerażonego. Lekko pogłaskał mnie po włosach. Aż dziw, że po tylu latach mogę poczuć się przy nim tak jak kiedyś.  Wiedziałam, że to ostatni raz, że więcej na to nie pozwolę. To wzmogło mój płacz.
- Co cię stało ? - zapytał.
Złapałam głęboki oddech i spróbowałam coś z siebie wydobyć.
- Po prostu zabierz mnie do domu - chlipnęłam.

*

Stojąc w kolejce po kawę, ciągle zastanawiałam się jakim cudem wypiłam tyle drinków i czemu w ogóle do tego doszło. Wszystko co wczoraj się wydarzyło było dla mnie jak sen, a raczej koszmar.
- Więc spotkałaś tam Ji Yonga? - zapytała zaciekawiona Chae In.
-I on cię odwiózł? -dodała Joo Lee.
- Tak - odparłam, niezbyt radosna tą myślą - To co zawsze - powiedziałam do sprzedawcy, po czym spojrzałam się zdziwiona na dziewczyny - Co wy tu w ogóle robicie ? Jakoś nigdy nie chciało wam się mnie odprowadzać - dodałam z rozbawieniem.
- Może pora to zmienić - bąknęła Chae In i obie zaczęły rozglądać się, byle tylko nie patrzeć  mi w oczy.
Wybuchłam śmiechem, ale szybko ucichłam, gdy tylko znów poczułam ból głowy. Okropny pomysł upijać się, kiedy następnego dnia masz pracę. Nienawidziłam mieć kaca. Wzięłam kubki z kawą i ruszyłyśmy w stronę wytwórni.
- Nie widziałam was przez całą imprezę. Gdzie byłyście ? -zagadnęłam.
- Ja spędzałam czas z Jae Joongiem  - odparła szybko Chae In, uśmiechając się szeroko.
Zamyśliłam się prze chwilkę. Nie pamiętam żebym w ogóle na tej imprezie widziała gospodarza domu. Wzruszyłam ramionami.
- A ty, Joo Lee?
Dziewczyna zaczerwieniła się i uśmiechnęła nieśmiało.
- Ja byłam z Aronem.
No tak, przecież nie było go z chłopakami. Westchnęłam.
- Przynajmniej wy dobrze się bawiłyście - burknęłam.
Chae In roześmiała się.
- Nie mogło być tak źle! - zawołała.
- Mam tylko nadzieję, że już go nie spotkam - mruknęłam do siebie.
- Skąd on w ogóle miał twój numer? - zapytała nagle Joo Lee - Znaczy, minęło dziesięć lat... - spojrzała się na mnie , po czym dodała z niedowierzeniem - Nie mów, że nie zmieniłaś numeru przez 10 lat - wzruszyłam ramionami, dla mnie nie było to nic dziwnego - I on w dodatku też!
- A ja tak się zastanawiałam - wtrąciła zamyślona Chae In - Skoro wiedział, że nie odbierasz od niego telefonów, to czemu nie zadzwonił z innego numeru?
Wzruszyłam ramionami, nie wierząc, że dziewczyny zaplątują  sobie myśli takimi bzdurami.
- Może nie jest taki inteligentny za jakiego się uważa - burknęłam, nie chcąc dłużej o nim rozmawiać.
- Dobra, ja lecę do restauracji - zawołała Chae In, po czym dodała - Zdzwonimy się później.
Joo Lee wzięła ode mnie swoją kawę i uśmiechnęła się promiennie.
- To do później - zawołała i wbiegła do budynku.
Westchnęłam, dręczona przez bóle głowy.  Wchodząc do środka, przybrałam na usta uśmiech i witałam się z personelem. Podeszłam do sekretarki, chcąc odebrać informacje o nowym zespole, nagrywającym w naszym studio.
- Dyrektor prosił żebyś przyszła do jego gabinetu. Zespół już tam czeka.
- Dziękuję. - Złapałam za teczkę z informacjami i poleciałam na górę, zatrzymując się na przedostatnim piętrze. Zajrzałam do poczekalni, gdzie aktualnie przebywało całe NU'EST.
- Dzień Dobry! - zawołałam wesoło, wchodząc do środka.
Chłopaki uradowani spojrzeli się na mnie. Nagle poczułam, jak sie czerwienie, przypominając sobie wczorajszą noc. Zmarszczyłam brwi, widząc ich w normalnym stanie.
- Nie wyglądacie na skacowanych.
- Bo wcale dużo nie wypiliśmy - odparł rozbawiony Ren - W porównaniu do innych.
Przewróciłam oczami i podałam kawę Aronowi, tylko on pił o tej porze.
- Przepraszam was za wczoraj - zaczęłam. -  Trochę mnie poniosło. Już nigdy więcej tego nie zrobię.
- O nie! - zawołał Baekho. - Bardzo umiliłaś nam czas.
- Wiedziałem, że z tobą będzie się fajnie piło - dodał Minhyun.
- Z chęcią poszedłbym z tobą jeszcze na jakąś imprezkę - JR uśmiechnął się zalotnie.
Zaśmiałam się szczerze.
- Żeby pośmiać się ze swojej asystentki? - zapytałam rozbawiona - No ładnie.
- Też bym poszedł jeszcze na jedną imprezę! - zawołał nagle Aron, zrywając się z miejsca.
 - I wszyscy wiedzą dlaczego, alwaro - Baekho szturchnął go lekko.
Pokręciłam z rozbawieniem głową i zerknęłam na zegarek.
- Za 5 minut macie być w sali 201 na przymiarkach do teledysku. - Spojrzałam sie na nich i zagroziłam palcem - Sprawdzę to.
Po paru minutach znajdowałam się już pod gabinetem ojca. Odchrząknęłam i poprawiłam ubranie, nie chcąc zrobić złego pierwszego wejrzenia.  Zapukałam lekko. Kiedy usłyszałam zaproszenie, weszłam do środka. Od razu skłoniłam się, widząc kilka osób w gabinecie.
- Wreszcie jesteś, Ka Na - usłyszałam głos ojca- Oto wasza nowa asystentka. Zajmie się dla was wszystkim - podniosłam się i spojrzałam na nowych klientów. O mało nie upuściłam kaw, nie mogąc uwierzyć w to co widzę.
- Kopę lat, Ka Na - powiedział jeden z nich.
- Chyba sobie robicie ze mnie jaja - syknęłam pod nosem.

1 komentarz:

  1. OMG JIN YONG IWHIWIH umarłam. Ah było trochę akcji. Jestem bardzo ciekawa, co stanie się dalej. Umieram z ciekawości. Teraz zrobi się jeszcze ciekawiej,bo ten nowy zespół :) Czekam na więcej. Twoja najwierniejsza fanka ALICJA

    OdpowiedzUsuń