Czułam się jak sparaliżowana. Nie byłam pewna gdzie jest dół, a gdzie góra. Kiedy wreszcie Ji Yong odsunął się ode mnie, ledwo utrzymywałam się na nogach. Przytrzymywał mnie za ramiona. Nie byłam pewna co się przed chwilą wydarzyło. Nie wiedziałam czemu jestem cała mokra i czemu Ji Yong stoi tak blisko mnie. Czułam się jeszcze bardziej pijana niż wcześniej.
- Wszystko w porządku? – zapytał spokojne.
Spojrzałam się na niego tępo. Wpatrywał się we mnie, czekając na odpowiedź. Miał zaczerwienione policzki, przyśpieszony oddech i co chwila zwilżał językiem swoje usta. Nagle wszystko do mnie dotarło. Czułam jak całe moje ciało płonie ze wstydu. Jak mogłam dać się tak ponieść? Nim zdążyłam się zastanowić nad tym co robię, zamachnęłam się i wymierzyłam Ji Yongowi siarczystego policzka. Chłopak odsunął się zaskoczony i złapał się za obolałe miejsce.
- Co-co? – Otworzył szeroko oczy i spojrzał się na mnie – Za co to?
Poczułam jak ciepło rozchodzi się po moich policzkach. Zakryłam szybko usta dłonią, nie mogąc uwierzyć w to co się wydarzyło. Odwróciłam się do niego plecami, nie mogąc znieść jego widoku. Złapałam się za policzki, czując jak żar rozpala moje ciało.
- Eotteoke? Eotteoke?* – mówiłam do siebie. – Jak to się stało? Ja chyba oszalałam. To nie może być prawda. Czy ja śnie? – zaczęłam się szczypać.
- Ka Na. – zamarłam. Ji Yong jednym ruchem obrócił mnie w swoją stronę. – Przestań tam mamrotać i spójrz się na mnie. – Uniosłam niepewnie wzrok na niego. – Czy to przez ten pocałunek?
Nieśmiało pokiwałam głową. Ji Yong głośno westchnął i w ułamku sekundy znów zaczął mnie całować. Tym razem byłam bardziej świadoma. Mimo że na początku rozpływałam się pod naporem jego ust, po chwili, jakby wbrew sobie, ugryzłam go w język.
- Au! – odsunął się od razu i spojrzał się na mnie. – Zwariowałaś?
Spojrzałam się na niego wściekła, nie mogąc uwierzyć w to co on wyprawia i jak się zachowuje. Chłopak pod moim spojrzeniem cofnął się z przestrachem.
- Co? – zapytał niepewnie.
- Postradałeś rozum?! – pisnęłam, wciąż nabuzowana od emocji.
- To ja o to pytałem…
- Chyba te ostatnie lata nie posłużyły ci za dobrze – warknęłam, czując jak ta cała sytuacja doprowadza mnie do szału. Złapałam się za głowę i zaczęłam głęboko oddychać. – Aish, chyba serio się upiłam. Idę do domu.
Odepchnęłam go z drogi i zaczęłam iść w kierunku domu. Czułam jak wszystko we mnie płonie. Wydawało mi się jakbym była w jakimś parszywym, bardzo realistycznym śnie. A może to ukryta kamera?
- Odprowadzę cię.
- Bóg cię opuścił? – zawołałam, nie zwalniając kroku.
- Bóg może i tak, ale przynajmniej ciebie mam przy sobie – odparł z szerokim uśmiechem.
Przystanęłam prędko i spojrzałam się na niego.
- Skończ te teksty – warknęłam i przyjrzałam mu się uważnie. – Co ty knujesz, Ji Yong?
- Knuje? – powiedział i od razu stracił panowanie nad swoimi emocjami. – Przecież tego chciałaś, czyż nie?! – zawołał wzburzony.
- Dziesięć lat temu, Ji Yong! – odkrzyknęłam, nie mogąc już wytrzymać. – Dziesięć lat! Czego ty oczekiwałeś? Że cały czas na ciebie czekałam?
- Ja nie… - przejechał dłonią po włosach, po czym głośno westchnął. – Aish. Wiesz czemu wróciłem? – spojrzał mi się głęboko w oczy, aż odebrało mi to mowę. – Wróciłem, ponieważ ja ciągle coś do ciebie…
W ostatniej chwili zakryłam mu usta. Wpatrywałam się na niego z przerażeniem. Nie chciałam słyszeć tego co miał mi do powiedzenia. Chłopak wpatrywał się we mnie zaskoczony. Po chwili szybko odsunęłam się od niego, zawstydzona moją reakcją.
- Lepiej nie mów przy mnie czegoś, czego będziesz potem żałował – powiedziałam cicho, nie patrząc na niego. – Pójdę pierwsza.
*
- Niech naszą koncepcją będzie bad boy – usłyszałam głos Seungri przez uchylone drzwi.
- A nie mieliśmy już takiej? – odezwał się Ji Yong.
Na dźwięk jego głosu mocniej przyległam plecami do ściany, przytulając do siebie kurtkę. Bałam się, że zostanę nakryta. Wychyliłam się lekko, aby zajrzeć do środka. Przez niewielką szczelinę zauważyłam Taeyanga i Daesunga siedzących na kanapie. Seungri opierał się obok o kanapę, a TOP stał tyłem, spoglądając za okno. Dalszej części pokoju nie byłam w stanie zauważyć, jedynie czyjeś nogi na drugiej kanapie. Od razu wyobraziłam sobie Ji Yonga siedzącego na oparciu i jego brudne buty na kanapie. Ledwo co zdołałam się powstrzymać, aby nie wbiec do środka i nie nawrzeszczeć na niego.
- Co ty robisz? – Nagle ktoś odezwał się tuż przy moim uchu.
Zaskoczona, podskoczyłam i o mało nie wpadłam do tego pokoju. W ostatniej chwili ta osoba złapała mnie za rękę i przyciągnęła do siebie. Złapałam się za serce, czując jak adrenalina ze mnie wyparowuje. Uniosłam pomału wzrok.
- Oppa! – zawołałam zaskoczona i od razu zakryłam usta, wiedząc, że ktoś z pokoju obok mógł mnie usłyszeć.
Wooyoung uśmiechnął się szeroko, pewnie domyślając się całej sytuacji. Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, lecz szybko zakryłam je dłonią i pociągnęłam go za najbliższą ścianę, aby nas nie zauważyli.
- Przestraszyłeś mnie! – powiedziałam po chwili.
- Wyglądałaś tak komicznie, że nie mogłem się powstrzymać . – Zaśmiał się. – Coś się stało że tak się skradasz?
- Aigoo – uderzyłam go lekko. – Za kogo ty mnie masz. – Zaśmiałam się nerwowo. – Czemu miałabym skradać się we własnej firmie?
- Przede mną nic się nie ukryje, skarbie – powiedział z chytrym uśmieszkiem i oparł dłoń na ścianie za mną. Zerknął na materiał, który trzymałam w dłoniach, po czym zaśmiał się krótko. – Czy to prezent dla twojego kochasia?
Spojrzałam się zaskoczona na jego rękę, po czym zwróciłam wzrok z powrotem na niego i nadęłam wargi.
-Oppa! – zawołałam, tupiąc nogą.
Wooyoung był moim dobrym przyjacielem. On jako jeden z niewielu potrafił mnie rozbawić w tym wirze zamaskowanych ludzi. Nigdy nie wiedział co mnie trapi, nie dopytywał się, ale zawsze starał się trzymać mnie na duchu za co jestem mu ogromnie wdzięczna.
- Ka Na, ty mała świnko – odparł rozbawiony, łapiąc mnie za policzki. – Nawet nie zaprzeczyłaś.
Zamknęłam oczy, nadal nadymając wargi, a Wooyoung targał mnie delikatnie na boki. Nagle usłyszałam głośne gwizdanie.
- Widzę, że romanse kwitną w pracy – odezwał się rozbawiony Daesung.
Oboje z Wooyoungiem spojrzeliśmy się w tamtą stronę, z jego dłońmi ciągle trzymającymi mnie za policzki. Przed nami stało całe Big Bang. Wszyscy wpatrywali się w nas z rozbawieniem, jedynie Ji Yong stał z otwartą buzią i skrzywioną miną. Zawstydzona szybko odepchnęłam Wooyunga i poprawiłam moją luźną, czarną sukienkę. Odchrząknęłam głośno. Uśmiechnęłam się do nich nieśmiało i podeszłam prędko do Ji Yonga. Dłonią dotknęłam lekko jego brody, zamykając mu tym samym buzie.
- Uważaj jakie miny robisz, jesteś idolem. – Uśmiechnęłam się sztucznie i podałam mu prędko jego kurtkę.- Dziękuję za pożyczenie. Mam nadzieję, że to był ostatni raz.
*
- Ale jestem padnięta! – zawołałam, kładąc się na biurku.
- A dopiero wróciłaś do pracy. Zabawne, nie uważasz? – odparła Chae In.
Spojrzałam się na nią, nie mając nawet siły jej odpysknąć. Dziewczyna siedziała na kanapie z wciągniętymi nogami i przeglądała coś w swoim telefonie.
- Po takim wolnym jest najgorzej. – Westchnęłam.
- Ciesz się, że Gae Yun większość za ciebie zrobiła – odstawiła telefon i spojrzała się poważnie na mnie. – A teraz gadaj, co zaszło między tobą a Ji Yongiem.
Jęknęłam głośno.
- Nic.
- No przecież widzę, że od kilku dni jakby się unikacie.
Zerknęłam na nią na chwilę i od razu się odwróciłam.
- Nie wiem o co ci chodzi – burknęłam.
Usłyszałam głośny śmiech Chae In i już po chwili poczułam ciepły oddech na karku.
- Całowaliście się – szepnęła mi do ucha.
Zerwałam się w sekundzie. Poczułam jak policzki mi płoną. W jednym momencie zrobiło mi się duszno.
- Co-co ty mówisz? Oszalałaś? – zareagowałam od razu.
- Nie próbuj się ukrywać – powiedziała, wbijając palec w moje czoło. – Widziałam wszystko na własne oczy. – Kiedy wpatrywałam się na nią zaskoczona, dodała – Wyszłam wtedy na papierosa za budynek, żeby rodzice nie widzieli. Tak wyszło, że staliście niedaleko. – Wzruszyła ramionami. – A teraz powiedz mi. Zabrał cię do siebie? Spaliście razem? Dobry jest?
Od razu uderzyłam ją lekko w ramię.
- Aish. – warknęłam – Co ty sobie wyobrażasz. Idź już lepiej.
- To co się wydarzyło?
Wzruszyłam ramionami.
- Powiedziałam mu co miałam powiedzieć i poszłam do domu.
- Żartujesz sobie ze mnie? – Chae In spojrzała się na mnie groźnie.
Westchnęłam i usiadłam wygodniej na krześle. Wiedziałam, że zaraz zacznie mnie krytykować. Zamknęłam oczy i w spokoju słuchałam jej paplaniny.
- Chae In – przerwałam jej w połowie. – Możesz dać mi już spokój. Głowa mnie od tego boli.
- Tylko jedno pytanie.– powiedziała spokojnie i kucnęła przy mnie. – Czy zamierzasz spotkać się z TOPem?
Spojrzałam się na nią zaskoczona. W jej oczach widziałam troskę. Wiedziałam, że martwi się o mnie i chce mi pomóc, ale nie byłam pewna czy ta sytuacja może być rozegrana przez kogoś innego.
- Obiecałam mu i dotrzymam obietnicy.
- Mówię to jako twoja przyjaciółka, nie powinnaś grać na dwa fronty.
- Nie gram na dwa fronty – zaprzeczyłam od razu. – To tylko spotkanie dwóch znajomych, a z Ji Yongiem już nic mnie nie łączy.
- Tylko przyjacielskie pocałunki? – dodała sarkastycznie Chae In.
W momencie wstałam i wbiłam w moją przyjaciółkę mordercze spojrzenie.
- Przestań wygadywać głupoty i wracaj do domu. Mam dużo pracy, a ty mi przeszkadzasz – warknęłam.
- Tylko pamiętaj co ci powiem. Nawet jeśli mówisz, że nic nie łączy cię z Ji Yongiem to twoje serce wcale nie musi za tym podążać. Taka rada na przyszłość. – Już po chwili zniknęła za drzwiami zostawiając mnie samą w moim gabinecie.
Długo zastanawiałam się nad tym co powiedziała. O co jej mogło chodzić? Nie byłam pewna co o tym myśleć.
*
Trochę minęło zanim zebrałam się do wyjścia. Czekałam, aż wszyscy wyjdą już z budynku, a raczej aż Ji Yong się ulotni. Nie miałam ochoty go teraz spotkać. Miałam nadzieję, że od tej pory uda mi się go unikać na tyle, na ile będę mogła sobie pozwolić. Szybko rozejrzałam się po pustym pomieszczeniu, upewniając się, że nikogo nie ma i szybko pobiegłam w stronę wyjścia. Z ulgą odetchnęłam czując chłodny powiew na mojej nagiej skórze. Zamknęłam oczy i oddychałam głęboko, delektując się przyjemnym wieczorem.
Nagle poczułam jak coś ciężkiego opada na moje ramiona. Z przerażeniem otworzyłam oczy, a po moim ciele przebiegły dreszcze. Moja pierwszą myślą było, ze to Ji Yong i już czułam jak ogarnia mnie dziwne uczucie. Czułam jak krew przepływała przez moje ciało rozgrzewając każdy skrawek mojego ciała. Policzki zaczęły mnie palić, a w gardle zaczęło mnie suszyć. Wtedy ujrzałam błękitne tęczówki i wszystko w sekundzie się uspokoiło.
Nie byłam w stanie się poruszyć ani wydobyć z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Stałam naprzeciw T.O.P’a, a on wpatrywał się we mnie natarczywie. Przełknęłam ciężko ślinę, czując się jak w niewidzialnych sidłach. Czułam się nieswojo. Miałam ochotę krzyczeć i uciekać, ale coś ciągle trzymało mnie w miejscu. Nagle T.O.P uśmiechnął się szeroko i delikatnie złapał mnie za rękę.
- To idziemy? – zapytał wesoło.
Rozejrzałam się na boki, myśląc że może nie mówi do mnie. Spojrzałam się w końcu na niego tępo.
- Gdzie?
- Na obiecaną randkę – odparł spokojnie, po czym pociągnął mnie za sobą. – Uznałem, że sam wybiorę termin, bo inaczej byśmy tego nie zorganizowali.
Ciągnięta, ruszyłam za nim nadal do końca nie rozumiejąc. Patrzyłam się oniemiała na nasze złączone dłonie. Czułam przyjemne ciepło, przebiegające przez moją rękę. Kiedy przystanęliśmy przed przejściem dla pieszych, szybko zabrałam swoją dłoń, trzeźwiejąc w sekundzie.
-Jaką randkę? – zapytałam zaskoczona, przyciskając rozgrzaną dłoń do piersi.
T.O.P schylił się, by mieć twarz na poziomie mojej twarzy. Przełknęłam ciężko ślinę, czując jego bliskość. Uśmiechnął się lekko i pomachał dłonią przed moimi oczami.
- Ka Na, pobudka – powiedział. – Korzystam z okazji i zabieram cię na MOJĄ obiecaną randkę. – Uśmiechnął się szeroko, po czym wyprostował się. Wyciągnął w moją stronę swoją dłoń i spojrzał się na mnie z rozbawieniem. – A teraz czy mogłabyś mi użyczyć jeszcze swojej dłoni? Było mi cieplej, a dzisiaj noc strasznie zimna, nie uważasz?
Pod naporem jego spojrzenia, wyciągnęłam do niego rękę, przytakując lekko głową. T.O.P bez wahania złapał ją i splótł ze swoją dłonią, a po chwili schował obie ręce do swojej kieszeni. Zauważyłam, że unika mojego spojrzenia i wygląda na lekko zawstydzonego.
- Tak będzie ci cieplej – dodał pod nosem.
Patrzyłam się na niego zaskoczona, po czym zaśmiałam się pod nosem. To był pierwszy raz kiedy widziałam go takiego. Czułam się, jakbym poznała jego ukrytą osobowość. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Podoba mi się – odparłam szczerze, a T.O.P uśmiechnął się pod nosem, nadal na mnie nie patrząc i ruszył przed siebie.
Po krótkim spacerze, znaleźliśmy się na małym wzgórzu, z którego widać było przepięknie rozświetlone miasto. Usiedliśmy na jednej z ławek. T.O.P wyjął termos i nalał nam ciepłej herbaty. Przyjęłam kubek z wdzięcznością, czując parujące ciepło.
- Wybacz, że tylko to ci mogę zaproponować, ale wolałbym unikać tłumów. – Skrzywił się lekko i uśmiechnął smutno. – Sława ma też swoje wady.
Pokręciłam prędko głową.
- Nie przejmuj się – odparłam. – Tu jest przepięknie. Podoba mi się. – Uśmiechnęłam się promiennie do niego.
T.O.P przyglądał mi się przez chwilę, a potem spuścił głowę i zaśmiał się pod nosem. Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Ah, Ka Na – spojrzał się na mnie rozbawionymi oczami. – Ty nawet nie masz pojęcia co robisz.
- Co masz na myśli? – zapytałam kompletnie zbita z tropu.
W sekundzie znalazł się tuż przy mojej twarzy. Dzieliły nas zaledwie centymetry, a on wpatrywał się we mnie błękitnymi oczami. Wydawało mi się, że czas się zatrzymał. Czułam się, jakby T.O.P czytał ze mnie jak z otwartej księgi i wiedział, jak serce zaczęło mi walić, gdy tylko się do mnie zbliżył. Wyciągnął rękę, jakby chciał dotknąć mojej twarzy lecz po chwili oddalił się z powrotem na swoje miejsce, a ja poczułam lekkie rozczarowanie. Zdałam sobie też sprawę, że wstrzymywałam oddech.
Chłopak potarł twarz dłonią, jakby nagle stracił nadzieję.
- To nie wyjdzie – mruknął pod nosem.
- Co nie wyjdzie? – zapytałam, pragnąc dowiedzieć się o co mu chodzi.
- Nie ważne – wstał szybko, nawet na mnie nie patrząc. – Wracajmy już.
Poczułam jak cała płonę ze złości. W jednej chwili atmosfera drastycznie się zmieniła, a ja chciałam wiedzieć czemu.
- Nie – odparłam stanowczo.
Odwrócił się prędko i spojrzał na mnie. Widziałam w jego oczach smutek.
- Ka Na…
- Chcę wiedzieć, co cię trapi – powiedziałam cicho.
Chłopak przez chwilę patrzył się na mnie zaskoczony, po czym podszedł do mnie bliżej.
- Dobrze – powiedział i spojrzał się mi głęboko w oczy. –Chcę się z tobą umawiać, Ka Na.
*Eotteoke - co zrobić
__________________________________
__________________________________
Wybaczcie, że tak długo zwlekałam, ale wakacje, praca, a teraz jeszcze studia.
Postaram się szybciej pisać! Nawet nie wiecie jaka byłam szczęśliwa, że pomimo braku rozdziałów, pojawiali się nowi czytelnicy i cudowne, motywujące komentarze!
Dziękuję Wam bardzo! Mam nadzieję, że będzie Was jeszcze więcej. :)
Zachęcam do komentowania tutaj i na #HaruPL.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz