music
- Co? – wydukałam po chwili, sparaliżowana.
- Umów się ze
mną – powtórzył pewnie.
Patrzyłam się
na niego zaskoczona. Co chwila to otwierałam, to zamykałam usta, nie wiedząc co
powiedzieć. Byłam kompletnie zagubiona. Nie wiedziałam co się dzieje. Robią
sobie ze mnie żarty? Ukryta kamera?
Nagle TOP został
gwałtowne ode mnie odciągnięty. Zamrugałam parę razy, nie będąc już pewna czy
to co widzę jest prawdą.
- Co ty
wyprawiasz?! – Ji Yong stał przed TOPem i mierzył go wrogim spojrzeniem. Nie
miałam pojęcia o co chodziło w tej całej sytuacji.
- GD, dlaczego
tak się wściekasz? – zapytał, uśmiechając się szeroko.
- Dlaczego się
wściekam?! – zawołał i zbliżył się niebezpiecznie do TOPa. Nagle wyglądał na
trochę zmieszanego. – Bo… Bo.. – zawahał się, po czym wypalił pewnie – Żeby
zadawać takie śmiałe pytanie! – warknął do niego.
Kątem oka
widziałam, ze parę osób zwróciło na nas swoja uwagę. Czułam się nieswojo pod ich spojrzeniami. Byłam zła na Ji Yonga, że robi taki hałas wokół
siebie. Miałam ochotę zakleić mu taśmą tą kłapiącą jadaczkę.
- Zgoda –
powiedziałam prędko.
Obaj spojrzeli
się na mnie zaskoczeni. Miałam ochotę się schować. Żałowałam, że tu przyszłam.
Mogłam grzecznie siedzieć w domu, a nic by się nie stało. Wydawało mi się, że
nagle wszystko się zatrzymało i wszyscy wkoło wpatrywali się we mnie
zdezorientowani.
- Co? – odparł
zbity z tropu Ji Yong.
Wbiłam w niego
złowrogie spojrzenie, po czym przeniosłam wzrok z powrotem na TOP’a. Wzruszyłam
ramionami.
- Jeżeli to ma
być tylko spotkanie, to mi to nie przeszkadza – spojrzałam się na mój zegarek.
–Radzę wam wracać już do pracy. Jesteście spóźnieni – odparłam beznamiętnie –
Do zobaczenia – uśmiechnęłam się lekko do TOP’a, po czym szybko odeszłam.
Czułam na sobie spojrzenie Ji Yonga, ale nie chciałam go teraz oglądać.
Przystanęłam,
widząc stojącego w tym samym miejscu, gdzie go zostawiłam, Rena. Wpatrywał się
we mnie z otwartą buzią.
- To się
porobiło – powiedział nagle.
- Co ty nie
powiesz – burknęłam. Podeszłam do niego i poklepałam go po ramieniu. – Wracaj
do pracy – odparłam i szybko ulotniłam się z budynku.
*
- Mówisz, że
gdzie jesteś? – zapytała mnie po raz setny Chae In.
Westchnęłam
przeciągle.
- W drodze między rzeczywistością, a Narnią - burknęłam.
Zaraz jak to
powiedziałam, ujrzałam jasność. Zmrużyłam oczy, a już po chwili zauważyłam dwie
znajome twarze.
- Witajcie w
moim małym świecie – powiedziałam i teatralnie machnęłam ręką.
- Kompletnie
zwariowałaś? – zawołała Chae In. Była zła i wpatrywała się na mnie, jakby
chciała mnie zabić – Czemu siedzisz w szafie?
Spojrzałam się
na dziewczyny z ulgą.
- Dziewczyny –
jęknęłam i schowałam twarz w dłoniach – Co ja najlepszego zrobiłam.
-A tobie co?
- Chyba się
domyślam – burknęła pod nosem Joo Lee.
Obydwie
spojrzałyśmy zaskoczone na dziewczynę. Wzruszyła ramionami.
- Cały
personel o tym gada.
Jęknęłam i
znów schowałam twarz w dłoniach.
- To serio
musiało być coś niezłego, skoro zadzwoniłaś po nas i schowałaś się… w szafie –
dodała z grymasem. – Co się stało?
Wiedziałam, że
nie do mnie kierowała to pytanie, więc dalej kuliłam się w szafie.
- Podobno TOP
zaprosił Ka Nę na randkę – odparła Joo Lee.
- To nie
randka – burknęłam.
- I co w tym
złego? – zapytała zaskoczona Chae In. – Powinnaś się chyba cieszyć. TOP to
bardzo przystojny facet i jest taki… męski. – mówiła rozmarzona.
- Zaproponował
jej to przy G-Dragonie –przerwała jej Joo Lee.
- Auć – Chae
In nagle wróciła na ziemie. – Trochę niezręcznie. – Starała się na mnie nie
patrzeć, po czym nagle wybuchła – Ale co go to obchodzi! – zawołała. – Niech
zobaczy jaka jesteś rozchwytywana i żałuje, że cię tak wtedy potraktował.
- Dokładnie –
przytaknęła Joo Lee – Uważam, że bardzo dobrze zrobiłaś, zgadzając się z nim
wyjść.
Spojrzałam się
zaskoczona na moje przyjaciółki. Łzy zakręciły mi się w oczach. Wiele dla mnie
znaczyło to, że trzymały moją stronę.
- A teraz
możesz wyjść z tej szafy? – warknęła Chae In. – Chcę ci wkopać, że znowu
wyrywasz najlepsze dupy.
Zmarszczyłam
brwi.
- Nie, dzięki
– burknęłam. – Tutaj mi wygodnie.
Dziewczyna
stanęła tuż przed drzwiami i oparła ręce na biodrach.
- Jeżeli zaraz
stąd nie wyjdziesz to wyciągnę cię za te kudły.
- Dobra, dobra
– odparłam i szybko wyszłam z szafy.
Mój gabinet
był w nienaruszonym stanie. Przez te kilka dni mojej nieobecności wszystko
nadal leżało na swoim miejscu. Jedyna różnica to większy stos uzupełnionych
dokumentów przez Ga Yun.
- I co teraz?
– zapytałam, spoglądając na dziewczyny.
- Skoro masz
wolne to proponuję iść do mnie do restauracji zrobić tą imprezkę powitalną.
Spojrzałam się
na nią spode łba.
- Żeby zrobić
imprezkę powitalną potrzebujemy Ryu, a z tego co wiem ona pracuje – odparłam.
- Ja też! –
zawołała Joo Lee.
Chae In
spojrzała się na nas z dezaprobatą.
- Jesteście
nudne - burknęła. – Trudno, Ka Na, zabawmy się we dwie.
- Nie chcę –
odparłam szybko i usiadłam za biurkiem.
- Ka Na! –
zawołała oburzona. – Musisz wypoczywać – dodała, wbijając ostrzegawczo palec w
moje czoło.
Zrobiłam zeza,
wpatrując się w jej palec.
- Przy tobie
nie da się odpoczywać – odparłam, odtrącając jej rękę.
- Aa.. no tak
– odparła jakby od niechcenia. – Wolisz odpoczywać w ramionach TOPa.
W momencie
złapałam leżący na biurku kubek z długopisami i rzuciłam nim w Chae In.
Dziewczyna zwinnie uniknęła pocisku. Spojrzała się na mnie zaskoczona. Pocisk
rozbił się o ścianę, a długopisy poleciały na podłogę.
- Za co?!
- Za twój
przeklęty język.
Nagle drzwi
się otworzyły i do gabinetu weszła Ryu. Zerknęła tylko na potłuczony kubek, po
czym od razu rzuciła się na kanapę. Westchnęła głośno.
- Jestem
padnięta – powiedziałam. – Tyle pomysłów naraz. Za każdym razem jak widzę
któregoś z tych idoli, w mojej głowie tworzy się nowy scenariusz. Głowa mi
pęknie!
Patrzyłyśmy
się na nią zaskoczone. Po chwili wymieniłyśmy między sobą porozumiewawcze
spojrzenie.
- Nie uważasz,
że powinnaś trochę odpocząć? – zapytałam, przysiadając się obok niej.
- Właśnie! –
zawołała poruszona. – Odpoczynek! Tak, to coś czego potrzebuję. Ta robota
wykańcza mnie psychicznie.
Zaśmiałam się
pod nosem i odwróciłam do niej tyłem, nie chcąc by zauważyła.
- Proponuję
wybrać się do mnie do restauracji i coś zjeść. – odparła stanowczo Chae In. –
Tym razem nie ma sprzeciwu. –Zerknęła szybko na mnie. – I mdlejących kobiet.
Parsknęłam pod
nosem. Uwielbiałam spędzać czas z dziewczynami. One zawsze potrafiły mnie
rozbawić. Trzymały mnie w rzeczywistości, abym nie zatraciła się w rozpaczy.
- Ale ja mam
pracę! – zawołała zrozpaczona Joo Lee.
Podeszłam do
niej i poklepałam ją po głowie.
- Jestem twoją
przełożoną, więc dam ci wolne – odprałam.
- Unni! –
zawołała uradowana.
- Ale będziesz
musiała to nadrobić – dodałam prędko, po czym odwróciłam się do dziewczyn i
uśmiechnęłam radośnie. – To idziemy?
*
Usiadłyśmy
przy najbardziej oddalonym stoliku. Godzina już była późna, więc ludzi było
coraz więcej. Restauracja rodziny Chae In była naprawdę przytulna. Uwielbiałam
tu przychodzić. Od małego rodzice mnie tu zabierali. Tak poznałam się z Chae
In. Nie pamiętam dokładnego momentu, kiedy zaczęłyśmy się przyjaźnić, ale od
zawsze byłyśmy razem. U nich w restauracji czułam się jak we własnym domu.
Wystrój od lat był ten sam. Miałam stąd same dobre wspomnienia.
- Ka Na – Chae
In pomachała tuż przed moimi oczami – Jesteś nadal z nami?
- Wybaczcie –
odparłam i szybko upiłam łyk alkoholu.
- Wydajesz się
nieobecna – dodała Ryu. Złapała szybko pałeczkami sushi i włożyła całe do buzi.
– Jak dobrze, że macie też japońskie jedzenie – powiedziała z pełną buzią.
Podsunęłam jej
kolejny półmisek z sushi.
- Pójdę po
kolejne napoje – powiedziałam i szybko wstałam od stołu.
Chciałam
spędzić czas z dziewczynami i naprawdę cieszyłabym się, że jesteśmy same.
Niestety mój bezustannie dzwoniący telefon nie dawał mi chwili spokoju. Weszłam
za ladę, by wyjąć picie z lodówki i znów mój telefon zaczął dzwonić. Zerknęłam
na ekran. „Ji Yong”. Wywróciłam oczami. Kiedy ten człowiek da mi spokój?
- Są tylko dwa
sposoby na natarczywego adoratora. – Mama Chae In znalazła się tuż obok mnie. –
Albo wyłączysz telefon, żeby cię nie dręczył, albo odbierzesz. – Uśmiechnęła
się do mnie szeroko. – Musi naprawdę mącić ci w głowie, skoro tak długo
zastanawiasz się nad odebraniem.
- Nawet nie
wie pani jak bardzo – odparłam prędko, po czym podziękowałam jej za radę.
Zaniosłam
napoje na stół, po czym powiedziałam dziewczynom, że idę do łazienki. Będąc już
na miejscu, odebrałam telefon.
- Halo? – Nikt
nie odpowiedział. Zerknęłam na ekran, aby upewnić się, że na pewno odebrałam. –
Ji Yong, odezwij się, nie mam całego dnia, żeby z tobą rozmawiać.
- Wybacz –
odparł po chwili – Zaskoczyłaś mnie.
- Że
odebrałam? – przewróciłam oczami. – Przecież po to do mnie dzwonisz.
Potrzebujesz czegoś?
- Gdzie
jesteś?
- W barze –
odparłam krótko.
- Którym?
- Co cię to
obchodzi? – warknęłam. – Jestem na urlopie.
Ji Yong
zamilkł, a w słuchawce słychać było tylko trzaski.
- Coś jeszcze?
– zapytałam.
-Jesteś sama?
Westchnęłam.
- Ji Yong, nie
mam czasu gadać z tobą o bzdetach - odparłam spokojnie.
- Po prostu
odpowiedz – nalegał.
Byłam tak
zmęczona jego pytaniami, że nawet nie chciała się z nim kłócić.
- Z
dziewczynami - powiedziałam prędko. – Widzimy się w pracy.
Rozłączyłam
się i odetchnęłam z ulgą. Czemu czułam wyrzuty sumienia? Męczyło mnie to jego
wydzwanianie i strasznie wkurzało mnie jego zachowanie. Nagle ktoś głośno
zapukał.
- Ka Na,
idziesz? – zawołała Chae In. – Czekamy na ciebie.
- Idę, idę
–odparłam i szybko wróciłam do dziewczyn.
*
- Chyba za
dużo wypiłam – wymamrotałam, odstawiając kieliszek.
- E tam za
dużo – zawołała wesoło Joo Lee. – Dopiero się rozkręcamy.
Wszystko
kręciło mi się przed oczami. Poczułam jak alkohol pali mój żołądek.
- Niektórzy
już odpadli – powiedziałam, wskazując głową na Ryu, która już smacznie spała z
głową na stole. Zasnęła już po trzecim kieliszku. – Chyba się zbieram. –
Wstałam, ledwo zachowując równowagę. – Aish, serio przesadziłam…
- Widziałam
cię w gorszym stanie – odparła Chae In, podając mi kolejny kieliszek. – Pij,
nie marudź. Przenocujesz u mnie.
- Nie mogę.
Nie powinnam w ogóle pić. Aish. – Uderzyłam się lekko w głowę, chcąc
ustabilizować otoczenie. – Idę, tata będzie się martwił.
- Nie
powinnaś…
- Dam sobie
radę. Bawcie się dobrze – rzuciłam na odchodnym i wyszłam szybko przed budynek.
Niepewnie
ruszyłam w kierunku domu. Było już dość późno, a ulice były puste. Tylko od
czasu do czasu przewijały się grupki pijanej młodzieży. Uznałam, że przyda mi
się świeże powietrze i zrezygnowałam z taksówki.
Rozejrzałam
się szybko po otoczeniu. Wtedy zauważyłam liczne kałuże na drodze. Musiało
trochę popadać, kiedy byłam w restauracji. Kątem oka zauważyłam grupkę ludzi po
drugiej stronie uliczy, a po chwili usłyszałam ich głośny śmiech.
- Pięknie –
mruknęłam i przystanęłam na chwilę. Wzięłam potężny wdech, chcąc szybko złapać
równowagę i unikać ogromnych kałuż. Poprawiłam skórzaną kurtkę i ruszyłam
szybko dalej.
Nagle w ułamku
sekundy oślepiło mnie ostre światło, a po chwili poczułam, jakby ktoś wylał na
mnie zimny kubeł wody. Stałam przemoknięta do ostatniej nitki. Moim ciałem
zaczęły wstrząsać dreszcze, kiedy chłodny wiatr przeniknął moje mokre ciało. W
sekundzie poczułam jak ogarnia mnie złość.
- Patrz jak
jeździsz, idioto! – krzyknęłam, mimo że samochód już dawno odjechał. Spojrzałam
się na moje ubranie, z którego kapała woda i jęknęłam. – Aish.
Nagle
usłyszałam głośny śmiech. Zerknęłam w tamtą stronę i ujrzałam tą samą grupkę,
co wcześniej. Wszyscy wpatrywali się we mnie.
- Pomóc ci,
panienko? - zapytał jeden z nich, uśmiechając się obleśnie.
Nadal czułam
ogarniającą mnie złość, ale wiedziałam, że jeśli się odezwę to może to nie
skończyć się najlepiej. Otworzyłam usta, chcąc jakoś wybrnąć z tej sytuacji,
lecz nagle poczułam jak na moje ramiona opada coś ciężkiego.
- Ja się nią
zajmę – usłyszałam znajomy głos za sobą. Spojrzałam się za siebie. Otworzyłam
szeroko oczy ze zdziwienia. Zawsze musisz wpaść w tarapaty – mruknął do mnie,
odciągając z dala od tej grupki mężczyzn.
- Ji Yong? –
zapytałam zaskoczona. – Zaskoczona? – zaśmiał się wesoło. – Gdybyś tylko
widziała swoją minę!
Patrzyłam się
na niego zszokowana. Ji Yong stał tuż obok mnie. Zarzucił na mnie swoją kurtkę
i objął mnie ramieniem. Jak zwykle, gdy tylko otwierał buzię, ogarniała mnie
złość.
- Co ty tu
robisz? - warknęłam, odtrącając jego rękę i oddając kurtkę. – Śledzisz mnie czy
co?
Chłopak
spojrzał się na mnie rozbawiony. Nie wiedziałam co takiego w tym wszystkim
zabawnego, ale czułam się jakby nie zdejmował ze mnie wzroku. Otuliłam się ramionami, czując jak każda cząstka mnie zamarza.
- Chciałem cię
zobaczyć – powiedział prędko i ponownie otulił mnie swoją kurtką. – Tak
myślałem, że będziesz tutaj.
Odepchnęłam
jego kurtkę, nie chcąc jego pomocy. Byłam zła na niego, że wydawał się jakby
mnie nadal dobrze znał.
- Nie marudź –
powiedział prędko i zarzucił swoją kurtkę na moje ramiona.
Nim zdążyłam
zaprotestować, mocno mnie przytulił. Byłam tak zaskoczona, że nie mogłam się
ruszyć. Czułam zapach jego perfum. Jakaś grupka pijanych nastolatków przeszła
obok nas, gwizdając. To ściągnęło mnie na ziemie. Odepchnęłam go od siebie,
lecz ten nadal mocno mnie trzymał w swoich ramionach. Usłyszałam jego wesoły
śmiech i ciepły oddech przy uchu.
- To chyba nie
był najlepszy pomysł zakładać białą koszulę na tak deszczowy dzień – odparł
rozbawiony.
Poczułam jak w
momencie oblewa mnie rumieniec. Odepchnęłam Ji Yonga od siebie i szczelnej
zakryłam się jego kurtką.
- I co się tak
szczerzysz?! – zawołałam zawstydzona.
Ji Yong
zaśmiał się wesoło.
- Uwielbiam na ciebie patrzeć, kiedy jesteś zmieszana.
- Aha –
odparłam, czując ogarniającą mnie gniew. – Czyli lubisz mnie dręczyć, tak?
- Nie, nie o
to mi chodziło…
- Jasne –
warknęłam, czując jak wszystkie żale wyciekają ze mnie, niczym woda kapiąca z
moich ubrań. – Nigdy się nie zmienisz, Ji Yong
- Ka Na, ale…
- Myślisz, że
wrócisz i będzie tak jak kiedyś? - głos mi się załamał, wiedziałam, że zaraz
zacznę płakać – Zostawiłeś mnie, Ji Yong! Wyjechałeś bez słowa! – Łzy zaczęły
mi spływać po policzkach. Nie patrzyłam na niego, nie byłabym w stanie, ale
wiedziałam, ze stoi i w ciszy mi się przygląda. – Wiedziałeś, że byłam w tobie
zakochana. – powiedziałam cicho i wytarłam ręką oczy. Cała się trzęsłam.
Pociągnęłam nosem, po czym dodałam głośniej. – Wiedziałeś, że byłam w tobie
zakochana, a mimo to wyjechałeś. – Słowa same wypływały z moich usta, a w głowie potwornie szumiało. Ściszyłam głos. – Byłam gotowa kochać się w
tobie przez lata. Patrzeć z bólem, jak robisz karierę, żenisz się, masz dzieci.
– Schowałam twarz w dłoniach. – Byłam gotowa na to wszystko, tylko po to, alby
utrzymać naszą przyjaźń. – Poczułam jak Ji Yong dotyka moich dłoni i delikatnie
odejmuje je od mojej twarzy. Znów pociągnęłam nosem. Miałam zamknięte oczy,
bałam się na niego spojrzeć. – Więc dlaczego mnie dręczysz? – szepnęłam.
Ji Yong złapał
mnie pod brodą i uniósł moją twarz. Zaskoczona otworzyłam oczy. Chłopak
znajdował się kilka centymetrów ode mnie. Uniósł dłoń i delikatnie starł łzy z
moich policzków. Otworzyłam szerzej oczy. Już po chwili poczułam, jak
delikatnie dotyka ustami moich ust po to, aby coraz to natarczywiej zacząć mnie
całować. Nie protestowałam. Poddałam się jego pocałunkom.
<3
OdpowiedzUsuńPijana Ka Na, mokra, skubana
Oddała się pocałunkom tego pana
:D
No to teraz będzie się działo. :D Aż się nie mogę doczekać dalszej części. XD Pewnie Ka Na będzie się zarzekała że ona nic nie pamięta i że to przez alkohol.
Weny! :* <3
Dzięki, dzięki. Przynajmniej wiem już, żeby tak nie robić xD
Usuń