środa, 20 kwietnia 2016

08 ~kkumeul kkwo~

music

- Co? – wydukałam po chwili, sparaliżowana.
- Umów się ze mną – powtórzył pewnie.
      Patrzyłam się na niego zaskoczona. Co chwila to otwierałam, to zamykałam usta, nie wiedząc co powiedzieć. Byłam kompletnie zagubiona. Nie wiedziałam co się dzieje. Robią sobie ze mnie żarty? Ukryta kamera?
       Nagle TOP został gwałtowne ode mnie odciągnięty. Zamrugałam parę razy, nie będąc już pewna czy to co widzę jest prawdą.
- Co ty wyprawiasz?! – Ji Yong stał przed TOPem i mierzył go wrogim spojrzeniem. Nie miałam pojęcia o co chodziło w tej całej sytuacji.
- GD, dlaczego tak się wściekasz? – zapytał, uśmiechając się szeroko.
- Dlaczego się wściekam?! – zawołał i zbliżył się niebezpiecznie do TOPa. Nagle wyglądał na trochę zmieszanego. – Bo… Bo.. – zawahał się, po czym wypalił pewnie – Żeby zadawać takie śmiałe pytanie! – warknął do niego.
             Kątem oka widziałam, ze parę osób zwróciło na nas swoja uwagę. Czułam się nieswojo pod ich spojrzeniami. Byłam zła na Ji Yonga, że robi taki hałas wokół siebie. Miałam ochotę zakleić mu taśmą tą kłapiącą jadaczkę.
- Zgoda – powiedziałam prędko.
               Obaj spojrzeli się na mnie zaskoczeni. Miałam ochotę się schować. Żałowałam, że tu przyszłam. Mogłam grzecznie siedzieć w domu, a nic by się nie stało. Wydawało mi się, że nagle wszystko się zatrzymało i wszyscy wkoło wpatrywali się we mnie zdezorientowani.
- Co? – odparł zbity z tropu Ji Yong.
             Wbiłam w niego złowrogie spojrzenie, po czym przeniosłam wzrok z powrotem na TOP’a. Wzruszyłam ramionami.
- Jeżeli to ma być tylko spotkanie, to mi to nie przeszkadza – spojrzałam się na mój zegarek. –Radzę wam wracać już do pracy. Jesteście spóźnieni – odparłam beznamiętnie – Do zobaczenia – uśmiechnęłam się lekko do TOP’a, po czym szybko odeszłam. Czułam na sobie spojrzenie Ji Yonga, ale nie chciałam go teraz oglądać.
            Przystanęłam, widząc stojącego w tym samym miejscu, gdzie go zostawiłam, Rena. Wpatrywał się we mnie z otwartą buzią.
- To się porobiło – powiedział nagle.
- Co ty nie powiesz – burknęłam. Podeszłam do niego i poklepałam go po ramieniu. – Wracaj do pracy – odparłam i szybko ulotniłam się z budynku.
*
- Mówisz, że gdzie jesteś? – zapytała mnie po raz setny Chae In.
           Westchnęłam przeciągle.
- W drodze między rzeczywistością, a Narnią - burknęłam.
              Zaraz jak to powiedziałam, ujrzałam jasność. Zmrużyłam oczy, a już po chwili zauważyłam dwie znajome twarze.
- Witajcie w moim małym świecie – powiedziałam i teatralnie machnęłam ręką.
- Kompletnie zwariowałaś? – zawołała Chae In. Była zła i wpatrywała się na mnie, jakby chciała mnie zabić – Czemu siedzisz w szafie?
               Spojrzałam się na dziewczyny z ulgą.
- Dziewczyny – jęknęłam i schowałam twarz w dłoniach – Co ja najlepszego zrobiłam.
-A tobie co?
- Chyba się domyślam – burknęła pod nosem Joo Lee.
            Obydwie spojrzałyśmy  zaskoczone na dziewczynę. Wzruszyła ramionami.
- Cały personel o tym gada.
          Jęknęłam i znów schowałam twarz w dłoniach.
- To serio musiało być coś niezłego, skoro zadzwoniłaś po nas i schowałaś się… w szafie – dodała z grymasem. – Co się stało?
                Wiedziałam, że nie do mnie kierowała to pytanie, więc dalej kuliłam się w szafie.
- Podobno TOP zaprosił Ka Nę na randkę – odparła Joo Lee.
- To nie randka – burknęłam.
- I co w tym złego? – zapytała zaskoczona Chae In. – Powinnaś się chyba cieszyć. TOP to bardzo przystojny facet i jest taki… męski. – mówiła rozmarzona.
- Zaproponował jej to przy G-Dragonie –przerwała jej Joo Lee.
- Auć – Chae In nagle wróciła na ziemie. – Trochę niezręcznie. – Starała się na mnie nie patrzeć, po czym nagle wybuchła – Ale co go to obchodzi! – zawołała. – Niech zobaczy jaka jesteś rozchwytywana i żałuje, że cię tak wtedy potraktował.
- Dokładnie – przytaknęła Joo Lee – Uważam, że bardzo dobrze zrobiłaś, zgadzając się z nim wyjść.
                      Spojrzałam się zaskoczona na moje przyjaciółki. Łzy zakręciły mi się w oczach. Wiele dla mnie znaczyło to, że trzymały moją stronę.
- A teraz możesz wyjść z tej szafy? – warknęła Chae In. – Chcę ci wkopać, że znowu wyrywasz najlepsze dupy.
              Zmarszczyłam brwi.
- Nie, dzięki – burknęłam. – Tutaj mi wygodnie.
                  Dziewczyna stanęła tuż przed drzwiami i oparła ręce na biodrach.
- Jeżeli zaraz stąd nie wyjdziesz to wyciągnę cię za te kudły.
- Dobra, dobra – odparłam i szybko wyszłam z szafy.
               Mój gabinet był w nienaruszonym stanie. Przez te kilka dni mojej nieobecności wszystko nadal leżało na swoim miejscu. Jedyna różnica to większy stos uzupełnionych dokumentów przez Ga Yun.
- I co teraz? – zapytałam, spoglądając na dziewczyny.
- Skoro masz wolne to proponuję iść do mnie do restauracji zrobić tą imprezkę powitalną.
             Spojrzałam się na nią spode łba.
- Żeby zrobić imprezkę powitalną potrzebujemy Ryu, a z tego co wiem ona pracuje – odparłam.
- Ja też! – zawołała Joo Lee.
             Chae In spojrzała się na nas z dezaprobatą.
- Jesteście nudne - burknęła. – Trudno, Ka Na, zabawmy się we dwie.
- Nie chcę – odparłam szybko i usiadłam za biurkiem.
- Ka Na! – zawołała oburzona. – Musisz wypoczywać – dodała, wbijając ostrzegawczo palec w moje czoło.
               Zrobiłam zeza, wpatrując się w jej palec.
- Przy tobie nie da się odpoczywać – odparłam, odtrącając jej rękę.
- Aa.. no tak – odparła jakby od niechcenia. – Wolisz odpoczywać w ramionach TOPa.
               W momencie złapałam leżący na biurku kubek z długopisami i rzuciłam nim w Chae In. Dziewczyna zwinnie uniknęła pocisku. Spojrzała się na mnie zaskoczona. Pocisk rozbił się o ścianę, a długopisy poleciały na podłogę.
- Za co?!
- Za twój przeklęty język.
             Nagle drzwi się otworzyły i do gabinetu weszła Ryu. Zerknęła tylko na potłuczony kubek, po czym od razu rzuciła się na kanapę. Westchnęła głośno.
- Jestem padnięta – powiedziałam. – Tyle pomysłów naraz. Za każdym razem jak widzę któregoś z tych idoli, w mojej głowie tworzy się nowy scenariusz. Głowa mi pęknie!
            Patrzyłyśmy się na nią zaskoczone. Po chwili wymieniłyśmy między sobą porozumiewawcze spojrzenie.
- Nie uważasz, że powinnaś trochę odpocząć? – zapytałam, przysiadając się obok niej.
- Właśnie! – zawołała poruszona. – Odpoczynek! Tak, to coś czego potrzebuję. Ta robota wykańcza mnie psychicznie.
              Zaśmiałam się pod nosem i odwróciłam do niej tyłem, nie chcąc by zauważyła.
- Proponuję wybrać się do mnie do restauracji i coś zjeść. – odparła stanowczo Chae In. – Tym razem nie ma sprzeciwu. –Zerknęła szybko na mnie. – I mdlejących kobiet.
            Parsknęłam pod nosem. Uwielbiałam spędzać czas z dziewczynami. One zawsze potrafiły mnie rozbawić. Trzymały mnie w rzeczywistości, abym nie zatraciła się w rozpaczy.
- Ale ja mam pracę! – zawołała zrozpaczona Joo Lee.
             Podeszłam do niej i poklepałam ją po głowie.
- Jestem twoją przełożoną, więc dam ci wolne – odprałam.
- Unni! – zawołała uradowana.
- Ale będziesz musiała to nadrobić – dodałam prędko, po czym odwróciłam się do dziewczyn i uśmiechnęłam radośnie. – To idziemy?
*
             Usiadłyśmy przy najbardziej oddalonym stoliku. Godzina już była późna, więc ludzi było coraz więcej. Restauracja rodziny Chae In była naprawdę przytulna. Uwielbiałam tu przychodzić. Od małego rodzice mnie tu zabierali. Tak poznałam się z Chae In. Nie pamiętam dokładnego momentu, kiedy zaczęłyśmy się przyjaźnić, ale od zawsze byłyśmy razem. U nich w restauracji czułam się jak we własnym domu. Wystrój od lat był ten sam. Miałam stąd same dobre wspomnienia.
- Ka Na – Chae In pomachała tuż przed moimi oczami – Jesteś nadal z nami?
- Wybaczcie – odparłam i szybko upiłam łyk alkoholu.
- Wydajesz się nieobecna – dodała Ryu. Złapała szybko pałeczkami sushi i włożyła całe do buzi. – Jak dobrze, że macie też japońskie jedzenie – powiedziała z pełną buzią.
         Podsunęłam jej kolejny półmisek z sushi.
- Pójdę po kolejne napoje – powiedziałam i szybko wstałam od stołu.
               Chciałam spędzić czas z dziewczynami i naprawdę cieszyłabym się, że jesteśmy same. Niestety mój bezustannie dzwoniący telefon nie dawał mi chwili spokoju. Weszłam za ladę, by wyjąć picie z lodówki i znów mój telefon zaczął dzwonić. Zerknęłam na ekran. „Ji Yong”. Wywróciłam oczami. Kiedy ten człowiek da mi spokój?
- Są tylko dwa sposoby na natarczywego adoratora. – Mama Chae In znalazła się tuż obok mnie. – Albo wyłączysz telefon, żeby cię nie dręczył, albo odbierzesz. – Uśmiechnęła się do mnie szeroko. – Musi naprawdę mącić ci w głowie, skoro tak długo zastanawiasz się nad odebraniem.
- Nawet nie wie pani jak bardzo – odparłam prędko, po czym podziękowałam jej za radę.
           Zaniosłam napoje na stół, po czym powiedziałam dziewczynom, że idę do łazienki. Będąc już na miejscu, odebrałam telefon.
- Halo? – Nikt nie odpowiedział. Zerknęłam na ekran, aby upewnić się, że na pewno odebrałam. – Ji Yong, odezwij się, nie mam całego dnia, żeby z tobą rozmawiać.
- Wybacz – odparł po chwili – Zaskoczyłaś mnie.
- Że odebrałam? – przewróciłam oczami. – Przecież po to do mnie dzwonisz. Potrzebujesz czegoś?
- Gdzie jesteś?
- W barze – odparłam krótko.
- Którym?
- Co cię to obchodzi? – warknęłam. – Jestem na urlopie.
            Ji Yong zamilkł, a w słuchawce słychać było tylko trzaski.
- Coś jeszcze? – zapytałam.
-Jesteś sama?
           Westchnęłam.
- Ji Yong, nie mam czasu gadać z tobą o bzdetach - odparłam spokojnie.
- Po prostu odpowiedz – nalegał.
               Byłam tak zmęczona jego pytaniami, że nawet nie chciała się z nim kłócić.
- Z dziewczynami - powiedziałam prędko. – Widzimy się w pracy.
              Rozłączyłam się i odetchnęłam z ulgą. Czemu czułam wyrzuty sumienia? Męczyło mnie to jego wydzwanianie i strasznie wkurzało mnie jego zachowanie. Nagle ktoś głośno zapukał.
- Ka Na, idziesz? – zawołała Chae In. – Czekamy na ciebie.
- Idę, idę –odparłam i szybko wróciłam do dziewczyn.
*
- Chyba za dużo wypiłam – wymamrotałam, odstawiając kieliszek.
- E tam za dużo – zawołała wesoło Joo Lee. – Dopiero się rozkręcamy.
               Wszystko kręciło mi się przed oczami. Poczułam jak alkohol pali mój żołądek.
- Niektórzy już odpadli – powiedziałam, wskazując głową na Ryu, która już smacznie spała z głową na stole. Zasnęła już po trzecim kieliszku. – Chyba się zbieram. – Wstałam, ledwo zachowując równowagę. – Aish, serio przesadziłam…
- Widziałam cię w gorszym stanie – odparła Chae In, podając mi kolejny kieliszek. – Pij, nie marudź. Przenocujesz u mnie.
- Nie mogę. Nie powinnam w ogóle pić. Aish. – Uderzyłam się lekko w głowę, chcąc ustabilizować otoczenie. – Idę, tata będzie się martwił.
- Nie powinnaś…
- Dam sobie radę. Bawcie się dobrze – rzuciłam na odchodnym i wyszłam szybko przed budynek.
            Niepewnie ruszyłam w kierunku domu. Było już dość późno, a ulice były puste. Tylko od czasu do czasu przewijały się grupki pijanej młodzieży. Uznałam, że przyda mi się świeże powietrze i zrezygnowałam z taksówki.
             Rozejrzałam się szybko po otoczeniu. Wtedy zauważyłam liczne kałuże na drodze. Musiało trochę popadać, kiedy byłam w restauracji. Kątem oka zauważyłam grupkę ludzi po drugiej stronie uliczy, a po chwili usłyszałam ich głośny śmiech.
- Pięknie – mruknęłam i przystanęłam na chwilę. Wzięłam potężny wdech, chcąc szybko złapać równowagę i unikać ogromnych kałuż. Poprawiłam skórzaną kurtkę i ruszyłam szybko dalej.
           Nagle w ułamku sekundy oślepiło mnie ostre światło, a po chwili poczułam, jakby ktoś wylał na mnie zimny kubeł wody. Stałam przemoknięta do ostatniej nitki. Moim ciałem zaczęły wstrząsać dreszcze, kiedy chłodny wiatr przeniknął moje mokre ciało. W sekundzie poczułam jak ogarnia mnie złość.
- Patrz jak jeździsz, idioto! – krzyknęłam, mimo że samochód już dawno odjechał. Spojrzałam się na moje ubranie, z którego kapała woda i jęknęłam. – Aish.
         Nagle usłyszałam głośny śmiech. Zerknęłam w tamtą stronę i ujrzałam tą samą grupkę, co wcześniej. Wszyscy wpatrywali się we mnie.
- Pomóc ci, panienko? - zapytał jeden z nich, uśmiechając się obleśnie.
          Nadal czułam ogarniającą mnie złość, ale wiedziałam, że jeśli się odezwę to może to nie skończyć się najlepiej. Otworzyłam usta, chcąc jakoś wybrnąć z tej sytuacji, lecz nagle poczułam jak na moje ramiona opada coś ciężkiego.
- Ja się nią zajmę – usłyszałam znajomy głos za sobą. Spojrzałam się za siebie. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Zawsze musisz wpaść w tarapaty – mruknął do mnie, odciągając z dala od tej grupki mężczyzn.
- Ji Yong? – zapytałam zaskoczona. – Zaskoczona? – zaśmiał się wesoło. – Gdybyś tylko widziała swoją minę!
            Patrzyłam się na niego zszokowana. Ji Yong stał tuż obok mnie. Zarzucił na mnie swoją kurtkę i objął mnie ramieniem. Jak zwykle, gdy tylko otwierał buzię, ogarniała mnie złość.
- Co ty tu robisz? - warknęłam, odtrącając jego rękę i oddając kurtkę. – Śledzisz mnie czy co?
          Chłopak spojrzał się na mnie rozbawiony. Nie wiedziałam co takiego w tym wszystkim zabawnego, ale czułam się jakby nie zdejmował ze mnie wzroku. Otuliłam się ramionami, czując jak każda cząstka mnie zamarza.
- Chciałem cię zobaczyć – powiedział prędko i ponownie otulił mnie swoją kurtką. – Tak myślałem, że będziesz tutaj.
          Odepchnęłam jego kurtkę, nie chcąc jego pomocy. Byłam zła na niego, że wydawał się jakby mnie nadal dobrze znał.
- Nie marudź – powiedział prędko i zarzucił swoją kurtkę na moje ramiona.
          Nim zdążyłam zaprotestować, mocno mnie przytulił. Byłam tak zaskoczona, że nie mogłam się ruszyć. Czułam zapach jego perfum. Jakaś grupka pijanych nastolatków przeszła obok nas, gwizdając. To ściągnęło mnie na ziemie. Odepchnęłam go od siebie, lecz ten nadal mocno mnie trzymał w swoich ramionach. Usłyszałam jego wesoły śmiech i ciepły oddech przy uchu.
- To chyba nie był najlepszy pomysł zakładać białą koszulę na tak deszczowy dzień – odparł rozbawiony.
            Poczułam jak w momencie oblewa mnie rumieniec. Odepchnęłam Ji Yonga od siebie i szczelnej zakryłam się jego kurtką.
- I co się tak szczerzysz?! – zawołałam zawstydzona.
          Ji Yong zaśmiał się wesoło.
- Uwielbiam na ciebie patrzeć, kiedy jesteś zmieszana.
- Aha – odparłam, czując ogarniającą mnie gniew. – Czyli lubisz mnie dręczyć, tak?
- Nie, nie o to mi chodziło…
- Jasne – warknęłam, czując jak wszystkie żale wyciekają ze mnie, niczym woda kapiąca z moich ubrań. – Nigdy się nie zmienisz, Ji Yong
- Ka Na, ale…
- Myślisz, że wrócisz i będzie tak jak kiedyś? - głos mi się załamał, wiedziałam, że zaraz zacznę płakać – Zostawiłeś mnie, Ji Yong! Wyjechałeś bez słowa! – Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Nie patrzyłam na niego, nie byłabym w stanie, ale wiedziałam, ze stoi i w ciszy mi się przygląda. – Wiedziałeś, że byłam  w tobie zakochana. – powiedziałam cicho i wytarłam ręką oczy. Cała się trzęsłam. Pociągnęłam nosem, po czym dodałam głośniej. – Wiedziałeś, że byłam w tobie zakochana, a mimo to wyjechałeś. – Słowa same wypływały z moich usta, a w głowie potwornie szumiało. Ściszyłam głos. – Byłam gotowa kochać się w tobie przez lata. Patrzeć z bólem, jak robisz karierę, żenisz się, masz dzieci. – Schowałam twarz w dłoniach. – Byłam gotowa na to wszystko, tylko po to, alby utrzymać naszą przyjaźń. – Poczułam jak Ji Yong dotyka moich dłoni i delikatnie odejmuje je od mojej twarzy. Znów pociągnęłam nosem. Miałam zamknięte oczy, bałam się na niego spojrzeć. – Więc dlaczego mnie dręczysz? – szepnęłam.
          Ji Yong złapał mnie pod brodą i uniósł moją twarz. Zaskoczona otworzyłam oczy. Chłopak znajdował się kilka centymetrów ode mnie. Uniósł dłoń i delikatnie starł łzy z moich policzków. Otworzyłam szerzej oczy. Już po chwili poczułam, jak delikatnie dotyka ustami moich ust po to, aby coraz to natarczywiej zacząć mnie całować. Nie protestowałam. Poddałam się jego pocałunkom. 

2 komentarze:

  1. <3
    Pijana Ka Na, mokra, skubana
    Oddała się pocałunkom tego pana
    :D
    No to teraz będzie się działo. :D Aż się nie mogę doczekać dalszej części. XD Pewnie Ka Na będzie się zarzekała że ona nic nie pamięta i że to przez alkohol.
    Weny! :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki. Przynajmniej wiem już, żeby tak nie robić xD

      Usuń