niedziela, 8 listopada 2015

05 ~simjangeul taewo~


Usłyszałam dzwoniący telefon. Przekręciłam się i odebrałam go, nawet nie otwierając oczu.
- Halo? – zapytałam zaspanym głosem.
- Ka Na – usłyszałam spokojny głos i znów czułam, jak sen mnie ciągnie w swoje ramiona. Promienie słoneczne nieprzyjemnie padały na moją twarz. – Mam nadzieję, że już jesteś w autobusie – Choi In dodała niepewnie.
- Autobusie? – otworzyłam szeroko oczy z zaskoczenia i zerknęłam na zegarek. Przeklęłam pod nosem. – Oczywiście! Widzimy się potem. Kup kawy!
Odłożyłam telefon. Chciałam wstać, ale czułam jak coś mocno przyciąga mnie do kanapy. Odwróciłam się i od razu z mojego gardła wydobył się krzyk. Dopiero teraz zauważyłam, że wcale nie leżę na swoim łóżku w pokoju, tylko na kanapie w salonie, wtulona w Ji Yonga. Pisnęłam i zeskoczyłam z łóżka, zabierając koc i okrywając się nim pomimo tego, że miałam na sobie długą piżamę.
- Co-co ty tu robisz? – pisnęłam wystraszona.
Ji Yong przeciągnął się spokojnie na kanapie, po czym usiadł i zmierzwił swoje włosy.
- „Och, Ji Yong –mówił wyższym tonem – boję się zostać sama w domu” „Och, Ji Yong, prześpij się ze mną.”
Zwinęłam koc i rzuciłam nim w niego.
- Wcale tak nie mówiłam! – krzyknęłam wzburzona.
Ji Yong zaczął się śmiać. Wstał i podszedł do mnie szeroko uśmiechnięty.
- Nie powiesz, że nie było przyjemnie – coraz bardziej się do mnie zbliżał,  chytrym uśmieszkiem.
Wyciągnęłam dłoń i dotknęłam jego czoła.
- Tak jak myślałam- burknęłam-  Nadal masz gorączkę.
Oparłam ręce na biodrach, wpatrując się w niego. Westchnęłam głośno.
- Spóźniłam się na autobus, następny mam za 30 minut – wyjęłam z szafki tabletki i podałam je chłopakowi. - Obydwoje jesteśmy spóźnieni do pracy .
- Mam samochód – powiedział spokojnie
- Nie chce z tobą przyjechać do pracy – odparłam oburzona –Potem cały personel będzie plotkował.
Ji Yong uśmiechnął się.
- Mi nie będzie to przeszkadzało – odparł radośnie, lecz gdy ja nadal byłam nieprzekonana dodał: - Wysadzę cię w pobliżu.
Spojrzałam się na niego nieufnie. Po chwili przystanęłam na jego propozycję i szybko pobiegłam do pokoju wyszykować się do pracy. Włożyłam na siebie czarne obcisłe dżinsy i czarną koszulę w białe koty. Wbiegłam do łazienki, gdzie przemyłam twarz, związałam włosy w kucyk i pomalowałam się, chcąc zasłonić fioletowy nos. Po chwili zastanowienia udałam się do pokoju mojego ojca i wybrałam jakieś jego stare ciuchy.
Kiedy zeszłam na dół, Ji Yong siedział na kanapie i przeglądał album ze zdjęciami. Rzuciłam w niego ubranie i zabrałam mu album.
- Co to jest?- zapytał.
Zerknęłam na zdjęcia. Kiedy zauważyłam nasz wspólne zdjęcie z dzieciństwa. Poczułam lekki ucisk na sercu i szybko odrzuciłam je na stolik.
- Stare ciuchy mojego taty – odparłam, próbując zachować spokój. Chłopak skrzywił się na moje słowa – Chyba nie chcesz się pokazać w tym co wczoraj? Choć myślę, że wolisz to niż zakładać ciuchy, które źle na tobie wyglądają.
- W ogóle się nie znasz- odparł, biorąc ubrania do ręki – Ja we wszystkim wyglądam cudownie – puścił do mnie oczko i od razu ściągnął z siebie koszulkę, ukazując nagą klatę.
Szybko odwróciłam się z jękiem i poczułam jak cała oblewam się rumieńcem. Oczywiście musiałam przyznać, ze jego klata nie była najgorsza. Usłyszałam za sobą wesoły śmiech.
- Nie mogłeś uprzedzić? Albo po prostu wyjść do łazienki? – warknęłam.
- A co? – odparł rozbawiony – Boisz się, że nie będziesz mogła się powstrzymać z podniecenia? – wydawało mi się, że jego głos jest coraz bliżej, ale to chyba tylko moja wyobraźnia.
- Bardziej boję się, że nie będę mogła już więcej spojrzeć na chłopaka.
- No tak, z tym boskim ciałem nikt się nie równa.
Czując, jak ogarnia mnie złość, szybko odwróciłam się, chcąc uzmysłowić mu, że wcale nie o to mi chodziło. Niestety, nie zauważyłam, że Ji Yong stoi tuż za mną i z zaskoczenia potknęłam się o własne nogi.
Wpadłam w ramiona Ji Yonga, a po chwili już leżeliśmy na ziemi.  Jęknęłam cicho i uniosłam głowę. Od razu zamarłam. Moja twarz znajdowała się kilka centymetrów od Ji Yonga. Chłopak patrzył się na mnie lekko zaskoczony, ale już po chwili uśmiechnął się radośnie. Otworzyłam szeroko oczy, zdając sobie sprawę, że leżę na jego nagiej klatce piersiowej. Pisnęłam głośno i od razu uciekłam do mojego pokoju. Za mną wciąż słyszałam głośny śmiech Ji Yonga.

***
Siedziałam obok Ji Yonga w samochodzie, który prowadził z szerokim uśmiechem na twarzy. Spojrzałam się na niego z niedowierzeniem, że szczerzy się tak do jezdni.
- Jestem aż tak przystojny, że nie możesz się na mnie napatrzeć? – zapytał, nagle zerkając na mnie kątem oka.
- Próbuję wyobrazić sobie ciebie jako dziewczynę i nie widzę żadnej różnicy – odparłam znudzona i zapatrzyłam się na ludzi śpieszących się do pracy za oknem.
- Im starsza tym bardziej cięty język.
- Im starszy tym bardziej dziecinny – odparłam.
Westchnęłam głęboko. Od kiedy zaczęliśmy rozmawiać tak neutralnie? Czułam się trochę nieswojo, zachowując się przy nim tak jak za dawnych lat.
- Ji Yong – zaczęłam – możesz mnie wysadzić koło tej kawiarni co jest…
- Nie możesz znów mówić do mnie oppa? – przerwał mi nagle.
 Patrzyłam się na niego zdumiona. Chłopak wpatrywał się na jezdnię przed sobą, całkowicie poważny. Zmarszczyłam brwi, po czym odwróciłam wzrok.
- Nie – odparłam ostro, nie chcąc pokazać jakiejkolwiek niepewności.
- Zabolało. – Złapał się jedną ręką za serce – Kiedyś bez problemu mnie tak nazywałaś.
Już miałam zamiar odpowiedzieć mu jakąś ciętą ripostę, gdy nagle zauważyłam za oknem znajome miejsce, gdzie zawsze kupowałam kawę.
- Ji Yong! – zawołałam – Miałeś mnie tu wysadzić!
- Kiedyś bym cię tu wysadził –odparł beznamiętnie.
- Jesteś wredny.
- Oh, daj spokój . Nie pozwolę iść kobiecie taki kawał drogi.
Opadłam zrezygnowana i pokręciłam głową.
- A jednak jesteś nienormalny.
Ji Yong uśmiechnął się szeroko i wjechał na teren naszej firmy. Już po chwili wchodziliśmy razem do budynku. Wolałabym uniknąć tych ciekawskich spojrzeń. Przecież nie ma w tym nic dziwnego, prawda? Po prostu dwójka pracowników przyjechało razem do pracy, więc dlaczego wszyscy się na nas gapią?
- Masz chyba jakąś obsesje – powiedział Ji Yong, nagle stając przede mną i patrząc mi prosto w oczy. – A może naprawdę się boisz, że ludzi dowiedzą się co między nami jest…
- Spadaj – warknęłam wkurzona i ruszyłam dalej.
- Nie przejmuj się –Ji Yong wyrównał ze mną i objął mnie ramieniem. – Patrzą się na mnie, ponieważ jestem najbardziej pożądaną osobą w Korei.
- Oh, zamknij się – odparłam, strząsając jego rękę.
- Nie powinnaś być dla mnie milsza? – zapytał rozbawiony. – W końcu już jesteśmy w pracy.
Wbiłam w niego nienawistne spojrzenie, po czym uśmiechnęłam się sztucznie.
- Oczywiście, Kwan Ji Yong. Obecnie pański zespół ma zajęcia taneczne. Radzę panu udać się na drugie piętro, korytarz w prawo i prosto do końca.
Już miałam odejść, lecz Ji Yong zatrzymał mnie szybko.
- Nie musisz się zwracać aż tak  formalnie. Wystarczy, że będziesz miła – uśmiechnął się szeroko – Poza tym moja asystentko, nie jestem pewien, gdzie mam iść. Mogłabyś mnie zaprowadzić?
Wymusiłam na usta uśmiech i zgodziłam się go odprowadzić. Kiedy znaleźliśmy się na drugim piętrze, skręciliśmy w prawo i nagle zauważyłam znajomą postać. Błagałam w myślach, by uwolnił mnie z tego więzienia. Widziałam, jak już miał skręcać. Mało brakowało, a nie zdążyłabym go zawołać.
- Oppa! –krzyknęłam.
Chłopak rozejrzał się zaskoczony. Kiedy mnie zauważył, uśmiechnął się szeroko i pomachał mi, po czym podszedł do nas.
- A do mnie oppa nie chcesz mówić – Ji Yong szepnął do mnie, ale ja rzuciłam na niego szybkie spojrzenie, po czym uśmiechnęłam się wesoło do Wooyounga.
- Oppa, co ty tutaj robisz? – zapytałam.
- Przyszedłem przywitać się  z Big Bang – odpowiedział, po czym podał dłoń Ji Yongowi – Dawno się nie widzieliśmy, G-Dragon.
- Wooyoung – odparł, wbijając w niego niezbyt przyjacielskie spojrzenie.
Szturchnęłam go lekko, po czym znów uśmiechnęłam się promiennie.
- No to będziecie się  częściej widywać – dodałam szybko – Macie podobne grafiki, w dodatku 2PM w większości zajmują salę ćwiczeniową.
Ji Yong coś odburknął. Spojrzałam się na niego, nie wiedząc o co mu chodzi. Miałam dość jego humorów. Chciałam jedynie usiąść w swoim biurze i napić się ciepłej kawy…
- Ji Yong, twoja sala jest na wprost. Myślę, że już trafisz – uśmiechnęłam się do niego szeroko – Ja pójdę z Wooyoung oppa.
Nie czekając na jego reakcję, złapałam Wooyounga za rękaw i pociągnęłam za sobą. Podążałam wciąż przed siebie. Z każdym krokiem, gdy oddalałam się od Ji Yonga ogarniał mnie coraz to większy smutek. Nawet nie wiedziałam dlaczego.  Może powodem są wspomnienia? Nie łatwo pogodzić się z taką zdradą, ale myślałam, że przynajmniej zakopałam to głęboko i już się tak tym nie przejmuję.  Nawet nie zauważyłam, kiedy doszłam do swojego gabinetu, ciągle ciągnąc za sobą Wooyounga.
- Nie lubicie się ? – zapytał, siadając w fotelu, jak gdyby nigdy nic.
 - Przepraszam. – oparłam się o biurko i odetchnęłam głęboko – Po prostu nie mam z nim najlepszych wspomnień. – skrzywiłam się – Poza tym, wciąż czuję się nieswojo, wiedząc że wrócił.
Wooyoung uśmiechnął się szeroko do mnie.
- Pozwól, że będę trzymał cię od niego z daleka, jeżeli tylko będę w stanie.
- Oppa… - odparłam wzruszona.
Wooyoung wstał z miejsca i podszedł do mnie w kilku krokach. Złapał mnie dłonią pod brodą i obejrzał ze wszystkich stron.
- Nie jest najgorzej – odparł – Słyszałem, że wczoraj było istne piekło. Bałem się, że jesteś w gorszym stanie.
- Uwierz mi, psychicznie byłam – burknęłam, myślami wracając do Ji Yonga.  Szybko potrząsnęłam głową, chcąc pozbyć się tych wspomnień.  Musiałam wziąć się w garść i zająć się pracą.
- A słyszałem, że mieliście problemy z reżyserem. Czy już wszystko w porządku? –dopytywał.
- Jeszcze nie wiem. W tej sprawie muszę wierzyć tacie. – Odetchnęłam głęboko – Mam nadzieję, że coś załatwi – dodałam ciszej, niezbyt przekonana we własne słowa.
- Panienko Ka Na – usłyszałam nagle. Podniosłam wzrok i ujrzałam naszą sekretarkę. – Dyrektor Song wrócił. Chce się z panienką spotkać jak najszybciej.

***

Zapukałam lekko do gabinetu i weszłam do środka. Usłyszałam wesołe głosy i przystanęłam w drzwiach. Przy stoliku siedział mój ojciec i młoda dziewczyna, gdzieś w moim wieku. Miała długie, jasno brązowe włosy. Uśmiechała się szeroko. Nie wyglądała na Koreankę, więc z góry założyłam, że jest to Japonka.
- Och, Ka Na – powiedział mój tata, gdy tylko mnie zauważył – Słońce, to jest nasza nowa reżyserka, Ryu Seo.
- Witam nową szefową – zasalutowała, po czym roześmiała się głośno.
- Miło mi – odparłam przyjaźnie – Możesz do mnie mówić po imieniu.
- Się wie, szefowo – odparła, po czym puściła mi oczko.
Parsknęłam śmiechem. Dziewczyna wydawała się być miła, beztroska. Sam Ren nam ją polecił, więc powinnam zaufać jego gustowi. Nagle podszedł do mnie ojciec i dodał nieco ciszej.
- Proszę, oprowadź Ryu po budynku. Mogłabyś jeszcze przyprowadzić do mnie Ji Yonga. Wstyd mi, że nie mogłem z nim wcześniej porozmawiać. – westchnął zmęczony – Jestem wykończony ta podróżą i chciałbym jak najszybciej wrócić do domu.
- Rozumiem, ojcze – odparłam, po czym podeszłam do naszej reżyserki – Zapraszam, panno Ryu, oprowadzę panią po budynku.
- Teraz czuję się jak jakaś księżniczka. – Zachichotała  i ruszyła za mną.
Dziewczyna wydawała się przyjazna, otwarta i widziałam, że na pewno się dogadamy.
Pokazałam jej mój gabinet, by wiedziała gdzie mnie szukać. Ciągle rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się głośno.
- Bardzo dobrze mówisz po koreańsku– powiedziałam nagle. – Długo się uczysz?
- Wiesz – zaczęła – Bardzo lubię się uczyć języków. Obecnie znam płynnie  5  języków. Koreańskiego uczę się od roku…
- Wow – odparłam zszokowana.
- …Słyszałam, że tu u was dużo przystojnych chłopców?
Spojrzałam się na nią zaskoczona. Już zdążyłam zauważyć, że Ryu bardzo dużo mówi , w dodatku szybko.
- Przystojnych chłopców? – Po chwili zrozumiałam, że to mój ojciec opowiadał jej historyjki, tylko by do nas dołączyła. Potarłam dłonią czoło, nie mogąc uwierzyć, że tym zdołał ją przekonać. – Myślę, że znalazłabyś coś dla siebie.
- Cudownie, cudownie – odparła radośnie – Już widzę ten teledysk. Jeden przystojniak wjeżdża kabrioletem, tam stoją dziewczyny – mówiła, pokazując wszystko dłońmi – Tam będzie stał drugi i wszystko obserwował…
- Eonni! – usłyszałam nagle głos Joo Lee.
Odwróciłam się i ujrzałam dziewczynę biegnącą w naszą stronę. Zatrzymała się tuż przede mną, ciężko oddychając. Dzisiaj miała na sobie lekką błękitną sukienkę i czarne conversy, a włosy związała wysoko w luźnego koka.
- Cześć, Joo Lee. Coś się stało?
- Cieszę się, że cię złapałam, eonni – powiedziała i uśmiechnęła się szeroko. Wyciągnęła w moją stronę plik papierów – Mam dla ciebie projekty okładek. Wydrukowałam też kopie dokumentów współpracy z innymi firmami. Musisz wybrać, uzupełnić, podpisać i tak dalej…
- Świetnie – burknęłam  - Uwielbiam papierkową robotę. – Odetchnęłam głęboko i wzięłam od niej papiery. – Joo Lee, mam do ciebie prośbę. To jest Ryu, nasza nowa reżyserka, a  to Joo Lee, nasza montażystka. – Przedstawiłam je sobie. – Czy mogłabyś dokończyć oprowadzać Ryu? Możesz pokazać jej dół, a potem zabrać do bufetu i zamówić kawę. Ja jeszcze muszę załatwić jedną sprawę dla ojca.
- Nie ma sprawy! – zawołała radośnie – Miło cię poznać
Podziękowałam jej szybko i zostawiałam dziewczyny same, wiedząc że na pewno się dogadają.  Szybko zeszłam na dół i  udałam się do sali, gdzie Big Bang obecnie miało próbę.  Teraz zrozumiałam, jaka głupia byłam. Mogłam wysłać po Ji Yonga kogoś innego, na przykład taką miłą i słodką Joo Lee.  Przystanęłam przed drzwiami od sali, zastanawiając się, czy mogę jeszcze zrezygnować. Nie uśmiechało mi się teraz znów spotkać Ji Yonga. Coraz bardziej mnie wkurza, jest wręcz nachalny. Jeszcze jak wyskoczył z tym oppa, jakby nic się między nami nie zmieniło. Co za człowiek!
- Będziesz się tak tu czaić, czy wejdziesz do środka? – usłyszałam za sobą gruby głos i aż podskoczyłam z przerażenia. Złapałam się za serce i ujrzałam błękitne oczy  i szeroki uśmiech. – Wybacz, nie chciałem cię wystraszyć – powiedział T.O.P – ale chciałem wejść do środka, a ty taranujesz mi drogę.
- Przepraszam, przepraszam – powiedziałam szybko, będąc zbyt wstrząśnięta, by jakoś inaczej zareagować. Otworzyłam drzwi i zauważyłam czwórkę chłopaków, dyskutujących zawzięcie.  Kiedy weszliśmy, ucichli. Musiałam załatwić to szybko. – Ji Yong oppa, czy mógłbyś tu podejść? – zapytałam i od razu zakryłam dłonią usta.
Nie mogłam uwierzyć w to, co powiedziałam. Stałam sparaliżowana w drzwiach, a cała reszta patrzyła się na mnie zaskoczona. Zaklęłam w myślach. Wiedziałam, że będę potem tego żałować.

____________________________________________
Wybaczcie, że musieliście tak długo czekać.
Ostatnio mam sporo zajęć i mało czasu na pisanie. :c
Ale staram się w każdym wolnym czasie pisać! :)
Proszę komentujcie, co o tym myślicie. :)
A jeśli chcecie, by w opowiadaniu pojawił się jakiś Wasz idol, to śmiało piszcie! :D
Zachęcam też do komentowania pod hasztagiem #HaruPL. :)


3 komentarze:

  1. OMG w końcu rozdział. Tyle czekania ale się opłacało :) Szalone przygody Ka Ny nie przestaną mnie bawić XD Powiedziała do niego OPPA <3 SŁODKIE. PS. CHCE ŻEBY POJAWIŁ SIĘ KOOKIE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwierniejsza Fanka Alicja. Kisski i Loffki forever ;)

      Usuń
  2. cudne :D
    Kurcze, w tym Twoim zeszycie wydawało się, że będzie więcej. :D proszę mi szybciej pisać następny rozdział, co to ma być. XD :*
    tak myślała o tym Oppa że w końcu jej się wymsknęło. :D Lol, spała z nim i się nie zorientowała. XD przecież on był chory, musiała sama się obok niego położyć :D
    teraz tylko czekać. :P mam nadzieję, że krócej niż teraz. :P
    Cudne. :D
    weny! :*

    OdpowiedzUsuń