poniedziałek, 10 sierpnia 2015

03 ~Darma deo seulpeojineungeor ~


- Co powiedziałaś? - zainteresował się  mój ojciec.
Szybko ponownie się skłoniłam, nie chcąc pokazać po sobie jakichkolwiek niechcianych emocji.
- To dla nas przyjemność gościć was ponownie w naszych progach - powiedziałam, próbując uspokoić moje szaleńczo bijące serce.
Kiedy uniosłam wzrok, zobaczyłam trójkę chłopaków, patrzących się na mnie z rozbawieniem.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszymy, że cię widzimy - powiedział najmłodszy z nich.
Widząc jego uśmiech, po prostu nie mogłam utrzymać maski beznamiętnej asystentki i uśmiechnęłam się szeroko.
- Ja też się cieszę, że was widzę - odparłam i przytuliłam każdego z osobna, wahając się trochę przy ostatnim. Kiedyś pracowaliśmy razem przez kilka lat nad albumami. W tym czasie nasze kontakty z zawodowych stały się naprawdę bliskie.
- Widzę, że wspaniałe Bangtan Boys raczyło nas odwiedzić. Długo was tu nie było - zaczęłam - Gdzie reszta?
- W najbliższym czasie do nas dołączą - odparł Rap Monster i uśmiechnął się szeroko - Na razie chcieliśmy się rozeznać czy byłaby możliwość podpisania z wami kontraktu.
- Pojawili się nagle z tym zapytaniem - wytłumaczył mi ojciec. Zmarszczyłam brwi ze zdziwienia. -Ale myślę, że po tak długiej współpracy nie będzie problemu.
- Nagle? - zdziwiłam się - Już wczoraj mi o tym wspominałeś.
- Ale to nie...
- Nie chcemy sprawiać problemu - wtrącił Suga. Spojrzałam się na niego, a już po chwili czułam jak płoną mi policzki. 
- Ależ skądże! - zawołał mój ojciec - To dla nas żaden problem. Ka Na - zwrócił się do mnie - Zajmij się, proszę, naszymi gośćmi, mam jeszcze trochę telefonów do wykonania.
- Oczywiście, ojcze - odparłam i zaprowadziłam chłopaków do mojego biura, zastawiając na biurku kawę dla taty.

*

Długo rozmawialiśmy w moim gabinecie. Unikałam patrzenia na Sugę, w dalszym ciągu było to dla mnie dość bolesne. Po pewnym czasie chłopaki uznali, że muszą wracać do siebie. Rap Monster został trochę z tyłu i podszedł do mnie.
- Minęły już trzy lata - powiedział, poklepując mnie przyjacielsko po głowie - Nie musisz się przy nim tak zachowywać. Wiesz, byłaś dla Sugi pierwszą miłością.
Spuściłam wzrok.
- Wiem -powiedziałam cicho - Dlatego to tak bardzo boli - zaśmiałam się nerwowo - Ale nie przejmuj się mną. Naprawdę cieszę się, ze będę mogła znów was wszystkich zobaczyć.
Rap Monster uśmiechnął się szeroko do mnie i zmierzwił moje i tak już potargane włosy.
Kiedy już wszyscy wyszli, złapałam za swój kubek, czując niemiłosierne pragnienie już od dłuższego czasu. Kac daje się we znaki.  Nagle zadzwonił mój telefon. Kiedy zauważyłam na ekranie "Ji Yong", od razu odrzuciłam połączenie. Miałam nadzieję, że już go nigdy nie spotkam i zamierzałam się tego trzymać. Nagle zadzwonił telefon firmowy. Przewróciłam oczami zła, że nie dają mi ani chwili wytchnienia, akurat kiedy jej potrzebuję.
- Song Ka Na - przedstawiłam się.
- Przepraszam, że przeszkadzam, - usłyszałam głos sekretarki - ale mamy tutaj poważny problem i potrzebujemy pani pomocy.
Westchnęłam zrezygnowana.
- Już do was idę.
Kiedy znalazłam się już na samym dole, przystanęłam zaskoczona  tym, jaki panuje tu chaos. Pracownicy biegali  w kółko, a ochroniarze obstawili wejścia.  Nagle obok mnie pojawiła się sekretarka. Szybko się ukłoniła i spojrzała sie z przerażeniem na mnie.
- Mamy naprawdę poważny problem - mówiła szybko - Fanki próbują wedrzeć się do środka. Nie możemy nikogo wpuścić ani wypuścić. Ochroniarze nie dają rady. Nie wiem, czy mam dzwonić po policje, czy załatwiamy to jakoś inaczej?
- Ja się tym zajmę - odparłam, dając jej do potrzymania moją marynarkę. - Ty w tym czasie zadzwoń do firmy ochroniarskiej po wsparcie, żeby szybko obstawili teren, gdy tylko one odejdą - powiedziałam, wskazując głowa w kierunku tłumu.
- Ale jak...
- Ja się tym zajmę - powiedziałam, po czym dodałam, biorąc pod uwagę nowe okoliczności.-Czyje to fanki?
- Chyba NU'EST  - odparła prędko, a złapałam za komórkę i szybko wbiegłam na górę.

*

Staliśmy w piątkę przy tylnim wyjściu.  Nie był on najlepszym rozwiązaniem, zważywszy na to, że i tak trzeba wyjść przodem, żeby wydostać się z ślepej uliczki.  wszyscy byliśmy ubrani w czarne bluzy z kapturami.
- Nienawidzę tych twoich pomysłów - burknęła niezadowolona Joo Lee. 
Roześmiałam się głośno.
- Gotowi? - zapytałam, a wszyscy na znak założyli kaptury - Pamiętajcie - upomniałam ich - Musicie być szybcy. Zaciągnijcie je jak najdalej. po skończonej misji widzimy się tutaj.
- Czuję się jak jakiś James Bond - mruknęła Joo Lee.
- Możesz się wykazać - odparłam i wyszłam na zewnątrz.
Podeszliśmy bliżej przodu budynku, tak by można było nas zauważyć.
- Przypomnisz mi czemu to robimy? 
- Bo jeszcze chwila i rozwalą te oszklone ściany - odparłam mechanicznie.
- Czemu nie może zająć się tym policja?
Nie odpowiedziałam, bo do końca sama nie byłam pewna tego wszystkiego. Nagle zaczęłam  wątpić w mój plan. Po co to wszystko? Wzięłam się w garść. To pozwoli oczyścić teren. 
- Gotowi? - Wszyscy zgonie pokiwali głowami . Uniosłam  do góry pięść i krzyknęłam - Fighting!
Na ten znak każdy pobiegł w innym kierunku.  Modliłam się tylko, aby plan się powiódł.
- Patrzcie! To NU'EST - usłyszałam znajomy krzyk.
W duchu dziękowałam Chae In za jej pomoc. Jak już to sie skończy, muszę ją zabrać na jakąś drogą kolację. Tłumy fanek nagle zwróciły się w nasza stronę i zaczęły za nami biec. Nie byłam najlepsza w sportach, ale musiałam dbać o moją firmę.  Biegłam już naprawdę długo, czułam jak każdy oddech pali moje płuca. Dłużej już nie wytrzymam.  Czułam się jakbym była już na drugim końcu miasta, gdy nagle wszystkie dziewczyny rzuciły się na mnie, zwalając mnie z nóg. Moja twarz wylądowała prosto na betonie. Usłyszałam trzask, a zaraz po tym poczułam potężny ból i smak krwi w ustach. Kiedy zorientowały się, że nie jestem tym za kogo mnie brały, zaczęły głośno zawodzić. Miałam tylko nadzieję, że w biurze zdążyli zabezpieczyć teren. 
- Szlak z wami, przeklęte fanki - mruknęłam do siebie, plując krwią.  Wytarłam usta rękawem . - Czemu akurat teraz tam stoicie? - zapytałam jedna z nich.
- To ty nie wiesz? - wyglądała na zaskoczoną, lecz po chwili roześmiała się wrednie - Pracujesz tam i nie wiesz jaki zespół będzie nagrywał?  Żal mi cię.
Zmarszczyłam zdziwiona brwi. nie podpisaliśmy jeszcze umowy z BTS, to skąd one o tym mogą wiedzieć? W dodatku NU'EST nagrywa już od jakiegoś czasu...
Wzruszyłam zrezygnowana ramionami. Już wszystkie fanki zniknęły z mojego pola widzenia. Podniosłam się z miejsca, czując ból w całym ciele. Syknęłam stawiając prawą nogę na ziemi. Pewnie ją skręciłam.  Zadzwoniłam po taksówkę, nie chcąc uganiać się za autobusem w tym stanie. Miałam nadzieję, ze reszcie lepiej poszło.
Taksówkarz nic nie powiedział na mój wygląd, ale skrzywił się lekko, gdy mnie zobaczył. Modliłam się tylko, żebym nie wyglądała tak strasznie, jak się czuję. Na miejscu bez problemu zostałam przepuszczona przez ochroniarzy, a gdy sekretarka mnie tylko zobaczyła, zakryła dłonią usta z przerażenia.
- Panienka Ka Na...
-  To nic - machnęłam dłonią - W swoim gabinecie się ogarnę. Jak sprawa z fankami?
-Wszystko idealnie - odparła z uśmiechem - reszta wróciła już cała i zdrowa.
Pokiwałam wdzięczna głową i pokuśtykałam do windy. Marzyłam teraz tylko by zdjąć z siebie te przepocone ubrania, liczyłam na jakiś szybki prysznic i zdezynfekowanie ran. Weszłam do swojego gabinetu, chcąc usiąść wygodnie w fotelu i zapomnieć o bólu w całym ciele, lecz od razu zamarłam. Myślałam, że ten dzień nie może być gorszy.
- Chciałbym powiedzieć, że każdego dnia jesteś piękniejsza, ale w twoim przypadku jest chyba na odwrót - powiedział Ji Yong, siedząc na moim biurku i popijając moją kawę.

*

Kiedy otrząsnęłam się podbiegłam do niego i wyrwałam z rąk moją kawę. Niestety, była już pusta. Zrezygnowana opadłam na fotel i schowałam twarz w dłoniach.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zmęczona już tym dniem.
- Pracuję - odparł prędko, przyglądając się mi z zainteresowaniem - A tobie co się stało? Tylko nie mów, że zaatakowało cię stado goryli. Nie uwierzę w to.
- Chyba stado rozszalałych fanek - mruknęłam.
- Jak zawsze potrafisz zadziwić, Ka Na.
Chłopak roześmiał się głośno i podał mi butelkę z wodą. Spojrzałam się na niego zaskoczona, a on od razu syknął.
- Uuu.. - zaczął, krzywiąc się - Nie wygląda to najlepiej.
- Domyślam się- wzięłam od niego butelkę i duszkiem wypiłam połowę jej zawartości.
- Kawa robiła się już zimna i uznałem, że woda lepiej ci wejdzie po wczorajszym...
Spiorunowałam go wzrokiem, lecz po chwili ochłonęłam, nie mając nawet siły na dogryzanie.
- Dzięki... chyba - odparłam i westchnęłam głośno. - Czy możesz wyjść na chwilę? Chciałabym się przebrać.
- Spoko, mi to nie przeszkadza - odparł, uśmiechając się szeroko i wciąż siedząc na biurku. 
- Naprawdę, tak bardzo mnie wkurzasz - mruknęłam i złapałam swoje ciuchy.  Odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam rozsuwać bluzę. 
- Zaraz. - usłyszałam w jego głosie zmieszanie. Uśmiechnęłam się pod nosem - Zamierzasz się tutaj przebierać?
- No, nie dajesz mi wyboru - odparłam, próbując ukryć rozbawienie.
- Dobra, dobra! - zawołał szybko - Rozumiem, już wychodzę.
Przebrałam się z powrotem w czarną spódnicę i czarną koszulę.  Wypiłam resztę wody i usiadłam z powrotem na fotelu. Przechyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy. Z chęcią teraz zasnęłabym, ale nie mogłam sobie na to pozwolić z dwóch powodów. Po pierwsze strasznie mnie wszystko bolało, a po drugie - byłam w pracy. 
- Powinnaś zmyć z siebie krew - usłyszałam znów jego melodyjny głos.
- Nie możesz mnie zostawić w spokoju? - zapytałam, niemal błagając.
- Jeżeli jesteś w pracy? Nie - dodał i złapał mnie za nadgarstek, zaciągając do łazienki.
  Kiedy zobaczyłam swoje odbicie, omal nie zemdlałam z przerażenia. Całą twarz pokrywała zeschnięta krew. skóra na policzku była lekko rozdarta, a nos wyglądał inaczej. Obmyłam szybko twarz wodą, krzywiąc się za każdym razem, gdy woda dotykała ran. 
- Powinnaś iść z tym do szpital - Ji Yong odezwał się nagle.
- Pójdę po pracy - burknęłam.
Nim zdążyłam jakkolwiek zareagować, Ji Yong podniósł mnie i szybko zaniósł z powrotem do mojego gabinetu. Posadził mnie na krześle i kucnął, tak by dokładnie widzieć moją twarz.
- Co-co ty robisz? - zapytałam z przerażeniem.
-  Porządnie się tobą zajmuję, pracoholiczko - wstał i wyjął z jednej z szaf podręczną apteczkę. Nie wiedziałam skąd ona się tam wzięła. 
Wacik oblał woda utlenioną i delikatnie przeczyszczał moją ranę. Zamilkłam nagle. Domyślałam się, że już pewnie jestem cała czerwona.  Ji Yong ze skupieniem wpatrywał się w  moje rany. Patrzyłam  się na niego, chcąc znaleźć różnice w jego twarzy, które zaszły  przez te wszystkie lata.  Wszystko na nic. Ciągle wyglądał jak tamten 17-nastoletni Ji Yong. Teraz jedyną różnice stanowiła wystylizowana fryzura. Potem zauważyłam, że zmieniło się w nim jeszcze coś - oczy.  Kiedyś zawsze miał radosne spojrzenie. Uwielbiałam je. Teraz wydawało się one smutne, jakby pozbawione całego młodzieńczego optymizmu.
- Możesz się tak we mnie nie wpatrywać? - zapytał ze śmiechem.
- Wcale  się nie wpatruję - odparłam prędko, oblewając się rumieńcem. Szybko spojrzałam w bok, chcąc by tego nie zobaczył.
                  Ji Yong  złapał mnie pod brodą i skierował mój wzrok z powrotem na siebie. Od razu wybuchł śmiechem.
- Jesteś naprawdę niezwykła, Ka Na. -  przetarł oczy, śmiejąc się.
- Chyba nie powinieneś mówić takich rzeczy - dodałam, zaciskając zawstydzona usta - Tak w ogóle co ty tutaj robisz? 
- Już mówiłem, pracuję.
                    Uniosłam z rozbawieniem brwi.
- Pracujesz? U mnie w biurze? - zaśmiałam się 
- Nikt ci nie powiedział?
                  Spojrzałam się na niego lekko przestraszona. O czym mi nikt nie powiedział?
- Nowy zespół, który będzie tu nagrywał? - podsunął.
- No przecież wiem. - odparłam urażona - Dziś rozmawialiśmy z tatą z Bangtan Boys.
          Ji Yong wybuchł nagle takim głośnym śmiechem, że zaczęłam myśleć, że się krztusi.
- Ach, Ka Na, Ka Na - pokręcił z rozbawieniem głową i podał mi teczkę, którą rano dała mi sekretarka.
               Otworzyłam dokumenty, zerkając na chłopaka z podejrzliwością. Spojrzałam się mało przekonana na papiery w moich dłoniach. W oczy rzucilo mi się zdjęcie piątki chłopaków.  Otworzyłam szeroko oczy i zaczęłam przerzucać kartki.  Ji Yong stanął za mną i przez ramie przyglądał się notatkom.
- Big Bang, jeden z najpopularniejszych zespołów tego wieku - czytał - G- Dragon, prawdziwe imię  Kwon Ji Yong, najbardziej pożądany mężczyzna w Korei. Raper, model, syn znanego...
- Dobra, zrozumiałam , skończ już - burknęłam, nie mogąc w to wszystko uwierzyć. 
- Reszta powinna się zaraz tu pojawić - powiedział, zerkając na zegarek - Powinnaś ich przywitać.
- Tak, tak - machnęłam ręką, mając już dość tego dnia. Nagle przestraszona spojrzałam na zegarek i zaklęłam pod nosem. Szybko przygładziłam włosy i spojrzałam się na Ji Yonga - Wyglądam w miarę?
- Wyglądasz strasznie - odparł - Ja na twoim miejscu bym się nie pokazywał.
- Dzięki - mruknęłam i pobiegłam prędko do schodów. Syknęłam z bólu, przypominając sobie o skręconej kostce.
- W  nogę też sobie coś zrobiłaś? - kiedy nie odpowiadałam, złapał mnie za rękę i zaciągnął do windy - To lepsze rozwiązanie niż schody.
        Po paru minutach już byliśmy na dole i pobiegłam do pokoju, gdzie obecnie powinni znajdować się członkowie NU'EST.  Ciężko oddychając, wbiegłam do środka. Chłopaki od razu odwrócili się w naszą stronę i uradowani spojrzeli na Ji Yonga.
- G-Dragon! - zawołał JR - Co ty tutaj robisz?
- Będziemy tu nagrywać z całym zespołem - odparł, uśmiechając się szeroko i przywitał się ze wszystkimi.
- Powinniście od 20 minut być na planie teledysku! - zawołałam zrozpaczona. Wiedziałam, że nasza reżyserka bywa bardzo problematyczna i nigdy nie wiadomo , co może zrobić.
- Aigoo! - zawołał Ren - Co ci się  stało?!
- Mały wypadek - mruknęłam, bardziej martwiąc się o firmę - Wolałabym, żebyście...
- Nie ma mowy -  odparł, wyjmując z torby jakieś pudełeczko. - Nie pozwolę ci pokazać się w takim stanie. Mam przenośny zestaw kosmetyków. Daj mi 5 minut i będziesz jak nowa.
           Nie mając zbytnio nic do gadania, poddałam się blondynowi i po paru minutach puścił mnie wolno. Kiedy spojrzałam się w lustro, byłam zaskoczona. Nic nie było po mnie widać, nawet zniekształcony nos, jeżeli to możliwe.
- Jesteś niesamowity, Ren! - zawołałam z uśmiechem.
- Teras już mogę przyznać, że z dnia na dzień jesteś piękniejsza - dodał Ji Yong, ale ja zbyłam jego wypowiedź i przytuliłam w podzięce Rena - A ja? Za komplement?
- Spadaj - mruknęłam do niego i szybko wygoniłam NU'EST do naszej reżyserki, modląc się by dziś miała dobry dzień.
        Odetchnęłam z ulgą, gdy tylko zniknęli z mojego pola widzenia.  Po chwili zauważyłam, że Ji Yong mi się przygląda.
- Co? - warknęłam.
- Nic - odparł szybko i odwrócił się. Wydawał się trochę przygnębiony - Chodźmy lepiej, Big Bang jest już na miejscu.

*

       Stałam przed wejściem, czekając by przywitać nowych klientów. Poprawiłam włosy, chcąc zrobić dobre wrażenie. Nagle poczułam ciepły oddech na karku.
- Spokojnie  na pewno cię pokochają - powiedział Ji Yong ze śmiechem - Wyglądasz przepięknie. - Stałam w milczeniu, nie wiedząc jak zareagować na tą wypowiedź.  - Widzę, że posłuchałaś mnie i znów masz na sobie kolory żałoby?
- Nie wiem o czym mówisz - odparłam, poprawiając czarną koszulę.
         Nagle  do środka weszła czwórka chłopaków. Zaczęli się z zainteresowaniem rozglądać.  Ji Yong podszedł do nich i przywitał się ze wszystkimi. Wydawał się przy nich taki szczęśliwy.  Podeszłam powoli do nich  i ukłoniłam się.
- Witamy w naszej wytwórni - powiedziałam i podniosłam się. - Jestem Song Ka Na, wasza nowa asystentka. Możecie się do mnie zwrócić z każdą potrzebą. Ja zajmę się dla was wszystkim. Jeśli...
- Jaka urocza ! - zawołał jeden z nich, blondyn. Z tego co pamiętam był to Daesung. - Jest piękniejsza niż mówiłeś - dodał, szturchając Ji Yonga i nagle wszyscy wybuchli śmiechem.
      Poczułam, jak moje policzki oblewa rumieniec.
- Może oprowadzę was...
- Panienko Ka Na - usłyszałam przerażony głos sekretarki. Podbiegła do nas szybko i ukłoniła się.- Przepraszam, mamy problem.
- Znowu? - zapytałam znudzona.
- Bardzo mi przykro - mówiła szybko - Reżyserka przyszła do Dyrektora Song i zrobiła ogromną awanturę. Powiedziała, że odchodzi z pracy.
      Przełknęłam ciężko ślinę.
- Czy mój ojciec załagodził sprawę?
      Dziewczyna szybko pokręciła głową.
- Na osobności powiedział, że niezmiernie się cieszy z tego powodu.
      Nagle zrobiło mi się słabo. Czy on zdaje sobie sprawę, jak to wpłynie na naszą firmę? Gdzie ja teraz znajdę jakieś doświadczone zastępstwo za nią? Poczułam jak ktoś łapie mnie za łokieć.
- Wszystko w porządku? - zapytał Ji Yong. Wyglądał na zmartwionego.

- Mam już dość tego dnia - odparłam, niemal płacząc i oparłam czoło o jego ramie, nagle tracąc wszystkie siły.

2 komentarze:

  1. OMG nie wiem jak, ale trafiłaś z piosenką! Cały czas tego słucham ddtjnftujbdhj Emm co do rozdziału świetny. I o lol nie spodziewałam się BTS! A tu nagle oni i jeszcze BIGBANG OMG OMG kurde zastanawiam się co Ka Na zrobi z tą sytuacją. Chcę więcej. Nigdy nienasycona, Twoja największa fanka Alicja xx

    OdpowiedzUsuń
  2. aww GD taki kochany! ^^ Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń